Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
tocichutkiewestchnięcieipoddaniesię.
Odziwosenprzychodziniezwykleszybko,agdysię
budzę,jestemjużsama.
Możetobyłtylkosen?Ajeślinie,toczytymczynemnie
zdradziłammojegofaceta?Bozakładam,żejakiegoś
mam.Zwariuję,jeśliniepoznamswojejtożsamości.Może
mojarodzinaiprzyjacielesięomniemartwią?Aja,jak
gdybynigdynic,żyjęsobiezobcymmężczyzną
wklimatycznej,górskiejchatce.Tosięmusiskończyć.
Pociuchuopuszczamsypialnię,alezatrzymujęsięzręką
naklamce,gdysłyszęwzburzonygłosHuntera.Nie
powinnam,alepodsłuchuję.Byćmożecośnaprowadzi
mnienarozwikłaniezagadkimojegopochodzenia.
Tak,doszładosiebie.Nie,kompletnienic.Nawetnie
wie,jakmanaimię.Śnieżycanieustaje,narazie
jesteśmyodcięciodświata.Poradzęsobie.Bądźmy
wkontakcie.
Gdywchodzędosalonu,akuratsięrozłącza.Nie
wyglądanazmieszanegoanizakłopotanego.Muszębyć
czujna.Tenfacetodpoczątkumisięniepodoba,akażde
jegosłowoigestmogąbyćjedyniedobrągrąaktorską.
Postanawiamgopodpytać.
Zkimrozmawiałeś?
Znikimważnymodpowiadazdawkowo.
Ewidentniemówiłeśomnie,więcchybajednakważne.
Chciałabymwiedzieć.
Podsłuchiwałaś?Mrużyzłowrogooczyiprzewierca
mnieswoimmrocznymspojrzeniem.Mamanie
nauczyłacię,żetobardzonieładnie?
Możeinauczyła,alenawetniewiem,czyznamswoją
matkęmruczęzpogardą.
Toprawdapotwierdza.Rozmawiałemzlekarzem,
zktórymkonsultujętwójprzypadek.Martwigozanik
pamięciiradzi,żebyśmypojechalidoszpitala
naspecjalistycznebadania,odrazujaktobędzie
możliwe.
Apojedziemy?Przysiadamnabrzegukanapy.
Oczywiście.Niejesteśmoimwięźniem.Intruzem,
owszem,leczniewięźniem.Uśmiechasięzadziornie.