Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
gorszejjakości.PrzyjacieleCaryzdzieciństwazawsze
lubilidoniejprzychodzić,bopanidomunigdynie
gderała:„Zabierztenogi!”,„Ostrożnie!”,„Niedotykaj
tego!”.Wlodówceokażdejporzedniastałamrożona
herbata,awspiżarniciastka.Życienaplażytoczyłosię
niespiesznymrytmem.
Poszłazamatkąkorytarzykiemprowadzącym
dodwóchsypialni–jejiPalmera.Każdykąttegodomu
byłpełenwspomnień.
–Twójpokójjestgotowy–powiedziałaLovie,
otwierającdrzwi.–Czychcesz,żebymzamknęłaokno?
–Nie–odrzekłaCara,zprzyjemnościąwdychając
świeżemorskiepowietrze.
–Właziencesączysteręczniki.
–Dobrze.
–Jestteżmydło,szamponiszczoteczkadozębów.
–Przywiozłamswoją,aledziękuję.
–Naciepłąwodętrzebachwilępoczekać.
–Pamiętam–uśmiechnęłasięCara.
Lovieniespokojniezłożyłaręce.
–Wtakimraziezostawięciętu,żebyśmogłasię
umyć.
Jeszczerazobrzuciłacórkęspojrzeniempełnym
tęsknotyiwyszła.Carazwestchnieniemulgipostawiła
walizkęnapodłodze.Pierwszarundaposzłacałkiem
nieźle,pomyślała.Rozmasowałakarkirozejrzałasię
popokoju.Wyglądałzupełnietaksamojakprzed
dwudziestulaty.Łóżkozkutegożelazanakryte
dziwacznąróżowąnarzutązajmowałowiększączęść
podłogi.Bladoróżowezasłonkipowiewałynadsosnową
komodązróżowymmarmurowymblatem.Obokokna