Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
boposkarżyłjejsię,żemadwieleweręce,jeślichodzi
ogotowanie.
Wtakimraziebioręnasiebietwojeśniadania
oznajmiła,aonoczywiścieniezamierzałnarzekać.
Czasamibyłnaprawdęwdzięcznyrodzicomzageny,
dziękiktórymwyglądał,jakwyglądał.Nieżebynależał
dogronapróżnychfacetów,alezasprawądobrego
wyglądużyłomusięłatwiej.
Zbiegłposchodachibeztrududotarłdosamochodu.
Nasiedzeniupasażeraczekałnaniegozapaschusteczek
higienicznychkupionychwczorajpopracy.Gdywłączył
radio,zgłośnikówpopłynęłaspokojnamuzyka.Maks
ruszyłwdrogę.Słońceświeciłownajlepszepomimo
niskiejtemperaturyizapowiadałsięrzeczywiścieładny
dzień.No,możegdybynietenpaskudnykatar…
Pokilkunastuminutachdojechałdofirmy.Dozorca
podniósłszlaban,więcMaksmachnąłdoniegoręką
wpodziękowaniuiwjechałnaparking.Zająłswoje
ulubionemiejscenieopodaldrzwi,astamtądpopędził
prostodobudynku.Wszedłnawyłożonykamienną
posadzkąjasnyholijużmiałruszyćdowindy,gdy
wypatrzyłagodyrektorkaoddziału.
Maks!Podążyławjegokierunku.Jakdobrze,
żejesteś.
Słyszącjejsłowa,spojrzałnawiszącywholuzegar.Już
sięwystraszył,żeprzyszedłpoczasie,alenaszczęście
niebyłspóźniony.
Paniąteżdobrzewidzieć,panidyrektor.
Oj,dajspokójztympaniowaniemzaszczebiotała,
patrzącmuwoczy.Tylerazyprosiłam,żebyśmówił
mipoimieniu.
Tak?zdziwiłsięszczerze,bonieprzypominałsobie
takichsytuacji.
Kobietaroześmiałasięgłośnoipoprawiłaniesforne
pasmoblondwłosów,którewymknęłojejsięzkokaztyłu
głowy.