Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jużsięrobi!Zasalutował,poczymwykonałskłon
wstronęlodówki.
Atakswojądrogą,słyszałeśjużnajnowszeplotki?
spytałakoleżanka,gdypodałjejpochwilikartonik.
Niewiem.Comaszdokładnienamyśli?
Teoszefowej.
Onaszejdyrektorce?Marzenie?
Tak,aleniemówotymtakgłośno.Dziewczyna
ściszyłagłosispojrzałaprzezramię,żebysięupewnić,
żeniktichniesłyszał.
Dobrze,dobrze.Przepraszam.Maksprzybrał
konspiracyjnytongłosu.Toocochodzi?
Podobnorozstałasięzmężemijestwtotalnej
rozsypce.
Towielewyjaśnia,pomyślałMaks,przypominającsobie
dziwnezachowaniekobietywwindzie.
Ludziemówią,żefacetwyrzuciłzdomudodała
dziewczyna.Musiałazamieszkaćusiostry.
Żartujesz…
Wcalenie.PodobnoMarekzdziałuhandlupomagałjej
przyprzeprowadzce.
Niezłaafera…
Itoakuratteraz,gdyprzygotowujemytenjubileusz.
Makswyobraziłsobie,jakdyrektorkaprzenosiemocje
napracownikówiczepiasięichowszystko.Albo
cowydałomusięjeszczegorszejaksiedzizamknięta
wswoimgabinecieipłacze,aonisamimuszązajmować
sięorganizacjąprzyjęcia.
Rzeczywiścieidealnymomentpowiedział,
adziewczynapodałamukawę.
Żebytylkoniebyłoztegojakiegośdramatu
podsumowała.
Maksszybkoodwróciłsięodniejikichnął.
Przepraszam.Odstawiłfiliżankęnablatiwyciągnął
zkieszenichusteczki.Męczymniekatar.
Nieszkodzi.Wydajemisię,żeitaknieźlegoznosisz.