Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Proszęsięnienaprzykrzać–upominałmnie,nie
odwracającsięwmojąstronę.–Niebędęzpanią
rozmawiać.
Niemiałampomysłu,jakgozatrzymać.Wmojejpustej
głowiezahulałwiatr.Truchtałamzanimipowtarzałam
wkółko:
–Niechpanzaczeka,tobardzoważne.
MężczyznakierowałsięwstronęTeatruSłowackiego.
Głupiomibyłozanimbiec,akiedygodoganiałam,
natychmiastprzyspieszał.Wkońcuwpakowałsię
dotaksówkiiodjechał.
Wściekłamsięnasiebie.Źletorozegrałamizostałam
zniczym.Przepadłmójjedynytrop.Niemiałampojęcia,
gdziemogłabymgoszukać.Gorszabyłajednak
świadomość,żenieumiejętniewdepnęłamwdziałania
policji,któreodpewnegoczasutoczyłysięwsprawie
relikwiarzyibyłydalekopozamoimzasięgiem.Nie
wybaczyłabymsobiespartaczeniakomuśroboty.
Osłabłamiburczałomiwbrzuchu.Skoczyłam
pojedzenieiwróciłamnakomisariat.Przejrzałam
wpolicyjnejbaziedanychinformacjenatematFranciszka
Aleksandryjskiego.Spisałamadresipojechałamdojego
mieszkania,gdzieoczywiścieniktminieotworzył,
przecieżniemiałrodziny.Nawetobowiązekpochówku
spoczywałteraznaośrodkupomocyspołecznej.Byłam
wkropce,samazeswoimpracoholizmemiambicją.Nie
mogłamprzebolećswojejgłupotyipostanowiłam,
żemojedalszedziałaniabędąlepiejprzemyślane.Póki
coniemiałamjużżadnegopunktuzaczepienia.
Zmęczonawróciłamdodomu.