Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Cichygongzazwyczajogłaszał,żektośwłaśnie
przestąpiłpróg.Byłjużpóźnywieczór,nocstała
zaoknem,wpychającsięciemnościąwrozświetlone
wciążuliceToshimajednegozokręgówTokio,gdzie
prowadziłamkawiarnię,anadniąmiałammałe
mieszkanko.Tużnaprzeciwkoposterunku.Wielejenów
kosztowałmnietenlokal.Alesięopłacało.Zwłaszcza
żeprawiecałaekipamiejscowychpolicjantówkupowała
umniekawęiprzekąski.Ajadowiadywałamsięprzy
okazjiwieluciekawychrzeczy.
Podniosłamgłowęznadkasy,bowłaśniezamierzałam
przeliczyćdziennyutarg,kiedydośrodkawpakowałasię
porucznikNorikoprowadzącapodłokiećroztrzęsioną
dziewczynę.Azanimidwóchzwykłychmundurowych.
Konbanwa
[1].Ukłoniłamsię.Czymmogęsłużyć?
WJaponiipanujezwyczaj,żekażdaknajpaczy
tokawiarnia,pijalniaherbaty,czyrestauracja,czybar
sushilubsakeczynne,dopókiostatniklientnie
wyjdzie.Obowiązujeteżsurowaetykieta.Igrzeczność.
Zawsze.
Norikospojrzałanamniekrótkoizimno.Nie
przepadałyśmyzasobą,tofakt.Jednakchybawyraźnie
ważniejszabyładlaniejterazdziewczyna,która
cozauważyłamodrazubyłaumazanakrwią,
zapłakanaiwystraszona.
Cośgorącegodlatejpaniiespressodlamnie.
Adlapanów?Sięgnęłampoczarkidoherbaty
ifiliżankę.
Panowiezarazwychodzą.My…musimytuzaczekać