Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nigdygotuniewidziałam.
PaniTeresaodetchnęłazulgą,poczymrozparłasięnakrześle.
–Tołobuz.Maproblemyznarkotykamiialkoholem,więctwoim
zadaniembyłobypoprostubyciewpobliżu,zajęciegoipilnowanie,
czyniepakujesięwkłopoty.
Zacisnęłamręcenarąbkutunikiwkratkę.
–Szczerzemówiąc,niemamdoświadczeniawpracyztrudną
młodzieżą.Niewiem,czybymumiałaodpowiedniozareagować.
PaniTeresanachyliłasięnakrześle,przyglądającmisięuważnie.
–Psychologteżsobienieporadził,alemyślę,żepotrzebujemy
kogośtakiegojakty.Kogoś,przykimmójsynbędziesięczuł
swobodnie.Jeślizobaczysz,żecośsiędzieje,zadzwoniszprosto
domnieiprywatnegolekarza,któryprzyjedzieidamuzastrzyk
uspakajający.
Zastrzykuspokajającyniebrzmiałzbytzachęcająco.Noalegdyby
chłopakbyłzdrowy,niepotrzebowałbyopieki.
–Czyonbywaagresywny?–zapytałamzprzerażeniem.
–Bywagłośny,alenieskrzywdziłbymuchy–odpowiedziała
zgrabnie.
–Ilemalat?
–Wszystkieszczegółypodam,jeślisięzdecydujesz.Musimy
podpisaćumowęopoufności.Jestemosobąpubliczną.Sama
rozumiesz.
Skrzywiłamsię.
–Ciężkomisięzdecydować,nieznającpanisyna–wyznałam.–
Możenajpierwjakieśspotkaniezapoznawcze?
PaniTeresapokręciłagłową.
–Proszę.Naprawdęniemamnikogoinnego,komupowierzyłabym
tozadanie.Jestempewna,żesynprzytobiebędziebezpieczny.Jesteś
dojrzałąiodpowiedzialnądziewczyną,prawda?