Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
którzypokonaliraka,lubzbliskimiofiartejchoroby,
noiostrzegalinas,żewszyscymożemyztegopowodu
umrzeć.Razpokazanopłucastarszegomężczyzny,
kompletniezniszczoneicałesczerniałe.Tak
prawdopodobniewyglądająobecniepłucamamy.
Zniszczone.Całkowicie.
Alewiemrównież,żegorszerzeczyniżpapierosy.
Oniektórychteżurządzająpogadanki.Omawiają
rozmaitenarkotykiiprzestrzegają,żewszyscymożemy
umrzeć,jakbytobyłonajgorsze.Wydajesię,żenie
rozumiejącałejsprawy.Zaledwiedrobnączęść.Nie
wszystko.
Przezchwilęsiedzęspokojnie,rozglądającsię
poniewielkimpokoju.Niepodobamisię.Wygląda
nabrudnyisprawiazłewrażenie.Farbałuszczysię
wnarożnikach,afoteleśmierdząpotem.Drewniane
podłokietnikicałepodrapanenamoimktośwyrył
nożem:„Ritatubyła,1992”.
Zawszewolałamdużypokójobokholunadole.Był
czystszy.Staławnimkanapa,telewizoriwisiałwielki
obrazzbrązowymorłemoszerokorozpostartych
skrzydłach.Aleonbyłprzeznaczonydladużychrodzin,
aterazbyłyśmytylkojaimama.
Tamsiadałyśmy,gdyzaczęłyśmytutajprzychodzić.
Dawniej,kiedyspotkaniaodbywałysięregularnie.Gdy
pierwszyrazznalazłyśmysiępodnadzorem,widzenia
byłycomiesiąc.Wówczasbyłyśmytakieuszczęśliwione,
żesięwidzimy.JakbyzakażdymrazembyłotoBoże
Narodzenie.Mamabyłanaleczeniuizachowywałasię
normalnie,aPhoenixznajdowałasięwdomuopieki
wWestSt.Paul.Pamiętam,jakzanimitęskniłamijak
jekochałam.Phoenixteżzamnątęskniła.Zawsze
obdarzałamnieuściskiemtakmocnymidługim,
żemyślałam,nigdymnieniepuści.Brałamnie
wobjęcia,zanimuściskałakogokolwiekinnego.Nawet