Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Sparrow,wtedyjeszczetakąmalutką,żeprzywierała
domnienapoczątku,czującsięniepewnieprzyPhoenix
imamie,jakbybyłyobcymiosobami.Phoenix
opowiadałanamozwariowanychdzieciakach,zktórymi
mieszkaławdomuopieki,awcześniejwpensjonacie.
Zawszemiałamnóstwozabawnychhistoryjek
napodorędziu.Alboopowiadałajewtakisposób,
żestawałysięśmieszne.Phoenixnaprawdębyławtym
dobra.Mamazwyklemówiłaniewiele.Wychodziła
nateswojeprzerwynapapierosaizbytczęstopłakała,
alebyłaopanowanaiczysta.Wtedy.
TerazPhoenixteżjestmamą.No,jest,aleiniejest.Jej
dziecko,kolejnedzieckooimieniuSparrownawetjejnie
pozna.Niepoznażadnejznas.Japrzynajmniejzawsze
znałamswojąmamęipamiętamczas,gdyznią
mieszkałam.Długomieszkałyśmywszystkierazem.
DzieckoPhoenixbędziemiałogorzej.
Albolepiej.
Pracownicasocjalnawsuwagłowęprzezdrzwiirozgląda
się.
Gdziejesttwojamama?pyta,niedokońcapatrząc
namnie.
Ehm,wyszłapokawę.Zacinamsię,mówiąc
tesłowa.Taksądzę.Zawszegłupiejęiwstydzęsię
przyinnychludziach,zwłaszczaprzynowopoznanych.
Nieznajomychwyglądającychwredniejakona.
Pracownicasocjalnawydajezsiebiecośjakby
rozdrażnionesapnięcieiwycofujesię.
Siadamiczekamdalej.Zostałotylkodwadzieścia
minut.Mojawolontariuszkawkrótcezjawisięnadole,
gotowazabraćmniezpowrotemdoLuzii.Późniejnie
będęmiałajużnicdoroboty,pozaoglądaniemtelewizji