Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kładłarękęnaklamce,gdywydałosięjej,żesłyszystłumionegłosy.
Zastygławbezruchu.Odruchowowstrzymałaoddech.Panowałacisza,
tylkowiatrszumiałwgałęziachdrzew.Inezzauważyła,żenajbliższe
oknojestotwarte.Podeszła,byjezamknąć,wyglądającprzytym
nazewnątrz.
Napogrążonymwmrokudziedzińcuporuszałysiędwabiałe
kształty.Habityzakonnic.Czyligłosyniebyłyzłudzeniem,mimo
zakazudwiesiostryrozmawiały,idącdokądśwśrodkunocy.Inezbez
chwilizastanowieniadoskoczyładoschodówistarającsięstąpaćjak
najciszej,pomknęłanimiwdół.Poparuchwilachdotarładowyjścia.
Drzwibyłyuchylone.Ostrożniewyjrzałanazewnątrz.
Ciemno.Pozakonnicachaniśladu.Zatowoddalirozległosię
głuchedudnienie,jakbyupadłocościężkiego.Togdzieśwogródku,
natyłachklasztoru.Inezprzemknęławzdłużściany,ostatniodcinek
doportykuprowadzącegopozakompleksprzebyła,stąpającostrożnie
niczymkotka.Szkoleniewojskoweiczęstefizycznećwiczeniaczasami
sięprzydawały.Prześliznęłasięprzezportykidałasusawkrzaki
porzeczek.
Intruzówbyłokilkunastu.Staliwokółtrzechzakonnic:Anny,
GertrudyipulchnejkucharkisiostryAnieli.Jedenznichmusiał
upuścićdrewnianąskrzyniępełnąowoców.Pojemnikpękł,jabłka,
gruszkiimorelerozsypałysiępotrawie.Kilkusamcówklęczało,
zbierającowoce,jedenstałzpochylonągłowąipłakał,pociągając
nosem.Bełkotałprzytymniewyraźnie.
Pszszeplaszam,pszeplaszam.Niechciaaałem,niechciałem
mamrotał.
Annapogłaskałagopogłowie.
Nicsięniestało.Pomóżchłopcompozbieraćowoce,nojuż,
szkodaczasu.
Mężczyźniwyglądalijaktypowizdeformowanisamcy.Kaleki
umysłowe,cowidaćbyłopotępychgębach.Kilkumiało
charakterystyczne,kobiecesylwetkiinienaturalniedługieodnóża,stało
tamteżdwóchkarłów,innaodmianazdefektowanegozestawu
chromosomów.Pakowalidoplecakówowoceiwarzywapochodzące
zklasztornejspiżarni,oczymświadczyłyznajome,drewniane
skrzynie.Większośćznichżułapokarm,jedenzidiotówobśliniłsię
przytym,innychrupałmarchewupiorniegłośno,mlaskającjak