Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zwierzę.Nosiliwojskowekombinezonyzkamuflażem,kilku
nagłowachmiałohełmyzkoślawymsymbolemMarsakółeczkiem
zestrzałką.Uzbrojenibyłpozębywosadzonenasztorckosy,szable,
atakżebrońpalną,pistoletymaszynoweilśniącenowościąkarabinki.
NieźlewyposażenicibuntownicyszepnęładosiebieInez.
Żałowała,żeniewzięłachoćparalizatoraświętejpamięciMatki
Jolanty.Przeliczyłasamców.Dwunastu.Popięćdziesiąttysięcy
zasztukę.Dotegotrzyzdrajczyniekobiecegorodzaju.Jedendonos
ijutrosprawaklasztornychdługówzostanierozwiązana,
anaczelniczkaNikolbędziewdzięcznaidaspokójwiernejprzeoryszy.
Zaciąłsię.Robiłem,jakkazałaś,aleitaksięzaciąłKarzeł
wyciągnąłdosiostryGertrudyswójpistolet.
Zakonnicawestchnęłaiwzięłabroń.Jejręceporuszałysiępłynnie,
wyuczonymiodruchami.Błyskawicznieodpięłamagazynek,
przeładowałapistoletiprzestrzeliłago.Wreszciewyciągnęłazamek
iobejrzałagoprzyświetletrzymanejlatarni.
Zabiorętopowiedziała.Trzebanaprawić.Weźmieszpistolet
poKrzysiu,niechspoczywawpokoju.
Annapoklepałakolejnokilkumężczyznpopoliczkach.
Zbierajciesię,dziecipowiedziała.Dozobaczeniawnastępny
poniedziałek.Otejsamejporze.Uważajcienasiebie.Jeszczedwa,trzy
tygodnieiwyjedzieciedalekowgóry.Tambędzieciebezpieczni.
Iwolni?spytałkarzeł.
JasnenatwarzyGertrudy,porazpierwszyodkądInezpoznała,
pojawiłsięuśmiech.Smutnyiprzelotny.
Samcyzaczęligasićswojelampyluminescencyjneikolejnoznikać
wciemności.Przeoryszawycofałasiębezszelestnieiprzemknęłaprzez
dziedziniec.Życiewklasztorzeznówzaskoczyło.Niebyłowcale
takiemonotonne.
Poporannejmszy,ajeszczeprzedśniadaniemInezwzięłasiostrę
Annępodramięizatrzymaławkaplicy.Obieprzyklęknęłyprzed
katafalkiem,podktórymchowanoprochyzmarłychzakonnic.
MatkaJolantamiałaniecoponadpięćdziesiątkę,mogłajeszcze
długosłużyćBogujakoprzeoryszapowiedziałaInez.Nacozmarła?
Odwielulatcierpiałananerki.Wciąguostatniegorokuchoroba