Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mnichodpowiedziałrówniekwaśnąminą.
Bardzogłośnomyślisz,panie.
Cartylkoniecierpliwiemachnąłręką.
Lepiejmipowiedz,cosądziszwtakiejsprawie:twoimzdaniem,
zezłejmatkimożesięzrodzićdobrysyn?
Doradcadobrzeznałswegopana,beztrudupodchwyciłtokjego
myśli.
Myślisz,panie,oTeofano,jegomatce?Możeizaczynałajako
prostakobieta,możeibyłamorderczynią,jakwieśćniesie,aledla
swychdziecichciaładobrze.IonteżmożedlaBizancjumjestdobry,
choćnamniesieklęskęzaklęską.
Samuelskrzywiłsię.Nicjednaknierzekł,bowsłowachTiabrosa
kryłosięspororacji,aceniłgozaprawdę,niezagłupstwa
wypowiadanezestrachulubumysłowejnędzy.
Jakdoniegodotrzeć?spytałzrozpaczą.Próbowałem
goszpiegować,otruć,anawetzawiązaćtajnysojuszprzeciwniemu
zserbskimigóralami.Iwszystkonanic.Ateraznękanas,wiosną
znówspróbujezaleźćzaskórę,wygnieśćzgniazda,wktórym
siedzimy.
Mnichwestchnął.
PrawdziwydziedzicTeofanozniego,paniemój.Trzymawładzę
iniepuści,gotówposunąćsiędowszystkiego.Niewiem,czy
ktokolwiekmananiegowpływ.Przecieżwiesz,żeznikimniemalsię
niespotyka,adecyzjepodejmujesam.Możesięboi,amożenieufa.
Trzebagobędziepobićwpolu,niemainnejdrogi.
TowiemibezciebiewzruszyłramionamizawiedzionySamuel.
Szukałemłatwiejszegosposobu.
Tiabroszawahałsię.
Panie,mogęprzy
Uniesionywniemymostrzeżeniupaleccarasprawił,żedoradca
zamilkłwpółsłowa.Bezradnierozglądałsiępokomnacie.Była
niemalpusta.WystawniejwyglądałypokojechoćbyksięciaDymitra,
anawetcomnichkonstatowałzpewnymwstydemjegowłasnaizba.
Samuelnielubiłprzepychu.Toteżłączygoztymascetycznym
starcemrezydującymwKonstantynopolupomyślałznagłym
zaskoczeniemTiabros.