Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wświeciedoradcą.Wdałasiępodtymwzględemwswą
nieboszczkęmatkę.Aleniemęczmniejużwięcej,
kochanyprzyjacielu.
–Przypuśćmyjednak,żeJanezpunktudamikosza.
LordCreithuśmiechnąłsięuprzejmie.
–Wtakimrazie,kochanyprzyjacielu,przepadłeśpan
zkretesem.
–Panmusimiećnaniąpewienwpływ,Creith–upierał
sięHamon.–Niechpanzniąpomówi.
Wcałymzachowaniubaronetaodbiłasięnuda
irezygnacja.
–Pomówięznią–rzekł.–Ale,dobrze,żesobie
przypomniałem.Tejfermy,którąchciałeśkupić,nie
możeszmieć,boprzedmiesiącemzostałasprzedana
temudziwakowiJamesowiLexingtonowiMorlake.Choć
nacoonamupotrzebna?
–Morlake!
CreithrzuciłnaHamonazdumionespojrzenie.Posępna
fizjonomiategojegomościabyłazaczerwieniona
odgniewu,apółrozwarteustaprzybrałykształtokrutnej
szramy.
–Morlake,onie!JamesLexingtonMorlake?Czy
ontugdzieśwpobliżumieszka?Czytoten,októrympan
mówiłonegdaj,mówiłpan,żejakiśAmerykanin...
Wyrzuciłzsiebietenszeregpytańjednymtchem,
ażlordCreithprzymknąłoczyzwyrazemznużenia.
–Niewiem,ktototaki...choćwiem,jaksięnazywa,
alecozpanem,Hamon?
–Nic–odparłfinansistaniegrzecznie–tylko...Pomówi
panzJane?–zakończyłrozmowęiwyszedłzbiblioteki.
Janebyłajużwswympokoju,gdyprzyszłaponią