Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niewidziałgośmiejącegosię,zdumiałsięzmianą
wwy​ra​zietejpo​sęp​nejtwa​rzy.
Przyznamsię,niespotkałemzabawniejszegoodpana
indywiduumrzekłMorlake.Spadapanjakzobłoków,
czyteżwyplutyzczeluścipiekielnych,inatychmiast
zabierasiędourządzaniarewolucjiwmoimżyciu!
Tyjesz,mościHamon,aworkipodoczymaniedodają
ciuroku.Idźpandodok​tora.
Ha​monpo​chy​liłsięna​przód.
Acobędzie,gdyopowiempańskimsąsiadom,kim
jesteś?spytałznaciskiemnakażdesłowo.
Przypuśćmy,żezwrócęsiędopolicjiizawiadomięją,
że
pan
Morlakeciągnąłdrwiącymtonemjest
zwy​kłymame​ry​kań​skimło​trzy​kiem.
Nie,niezwykłymodmruknąłMorlake,obserwując
swegogo​ściaroz​ba​wio​nymwzro​kiem.
Wyobraźpansobie,żeopowiemim,jakzłapałem
pananagorącymuczynkurabowaniaBankuPrescottiże
szan​ta​żemzmu​siłmniepan,bympu​ściłgowolno!
Morlakeaninachwilęniespuściłoczuztwarzy
Ha​mona.
PopełnionoszeregrabunkówwLondynieciągnął.
TosprawkiwłamywaczazwanegoCzarnym.Słyszał
pankie​dyśonim?
Mor​lakeuśmiech​nąłsię.
Nigdynieczytamgazetzakpił.Jestwnichtyle
rze​czyszo​ku​ją​cychdlasza​nu​ją​cegosięzie​mia​nina.
Ziemianina!podchwyciłpanHamon,wybuchając
gorzkimśmiechem.Wyciągnąłzniszczonypugilares
iwy​jąłzniegogrubąpaczkębank​no​tów.
Tonawydatkizwiązanezprzeprowadzkąrzekł,
wciskającMorlake’owipieniądzedoręki.Cozaś