Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niewidziałgośmiejącegosię,zdumiałsięzmianą
wwyrazietejposępnejtwarzy.
–Przyznamsię,niespotkałemzabawniejszegoodpana
indywiduum–rzekłMorlake.–Spadapanjakzobłoków,
czyteżwyplutyzczeluścipiekielnych,inatychmiast
zabierasiędourządzaniarewolucjiwmoimżyciu!
Tyjesz,mościHamon,aworkipodoczymaniedodają
ciuroku.Idźpandodoktora.
Hamonpochyliłsięnaprzód.
–Acobędzie,gdyopowiempańskimsąsiadom,kim
jesteś?–spytałznaciskiemnakażdesłowo.–
Przypuśćmy,żezwrócęsiędopolicjiizawiadomięją,
że
pan
Morlake–ciągnąłdrwiącymtonem–jest
zwykłymamerykańskimłotrzykiem.
–Nie,niezwykłym–odmruknąłMorlake,obserwując
swegogościarozbawionymwzrokiem.
–Wyobraźpansobie,żeopowiemim,jakzłapałem
pananagorącymuczynkurabowaniaBankuPrescottiże
szantażemzmusiłmniepan,bympuściłgowolno!
Morlakeaninachwilęniespuściłoczuztwarzy
Hamona.
–PopełnionoszeregrabunkówwLondynie–ciągnął.–
TosąsprawkiwłamywaczazwanegoCzarnym.Słyszał
pankiedyśonim?
Morlakeuśmiechnąłsię.
–Nigdynieczytamgazet–zakpił.–Jestwnichtyle
rzeczyszokującychdlaszanującegosięziemianina.
–Ziemianina!–podchwyciłpanHamon,wybuchając
gorzkimśmiechem.Wyciągnąłzniszczonypugilares
iwyjąłzniegogrubąpaczkębanknotów.
–Tonawydatkizwiązanezprzeprowadzką–rzekł,
wciskającMorlake’owipieniądzedoręki.–Cozaś