Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mniegranadwafrontytozwyczajneświństwo.Zdecyduj
sięnajednego,drugiegozostawijuż.
–Ijuż!
DlaTamary
wszystkobyłoproste.Wiaraczyniłajejżyciełatwiejszym.
Doubravkaniemiaławiary.Miałaswojedwafronty.Iswój
stygmat.
Cichowstałaiotworzyładrzwisalonu.Chwilę
nasłuchiwała,czyniktnieidzie,poczymposzła
dołazienki.Kiedytylkopomyślałaostygmacie,
natychmiastmusiałananiegopopatrzeć–tobyłodruch
Pawłowa.Ostrożnieminęłaprzedpokój,niechciała
zwracaćniczyjejuwagi.Ondřejpewniespałjakkamień,
aleTamarastresowałasięjutrzejszymprzyjęciem
doszpitala.Anichybileżałazotwartymioczami,
analizującwgłowiekolejneikolejnescenariuszewłasnej
przyszłości.
Doubravkaprzeszłaoboksypialni,weszładołazienki,
cichozamknęłazasobądrzwiizapaliłaświatło.Stanęła
przedlustrem,podciągnęłakoszulęnocną.Wszystko
postaremu,cudówniema.Pokrytybliznamibrzuch
przypominałkrajobrazpobitwie.Odpychał,odrzucał,
zniechęcałdodotyku.Fachowcyzapewnialiją,żejeszcze
dasięznimcośzrobić.Zabiegzdziałałbycuda,alejego
cenaprzewyższałamożliwościfinansoweDoubravki.
Raczejniemiałananiegoszans.Nawetwodległej
przyszłości.Położyładłońnapiersiach,powolizaczęła
przesuwaćjąwdół.Przejechałaniąpozniekształconym
pępkuażdopachwin,gdzieskórazprzeszczepugraniczyła
zjejprawdziwąskórą.Nieczułaobrzydzenia,jejdłonie
zbytdobrzeznałytowrażenie.Cojednakczuła
czyjaś
ręka,dotykającjejbrzucha?
Opuściłakoszulę,podniosłaoczy,spojrzałanaswoją
buzię.ToteżbyłodruchPawłowa.Pofrustracji,jaką
wypełniałjąwidokbrzucha,musiałapocieszyćsię
wyglądemtwarzy.Byłabardzoatrakcyjna.Mężczyźni