Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ześmierciąporuszyłogodużobardziej,niżbysobieżyczył.
Czuł,żesięgarbi,więcgwałtowniewyprostowałplecy.
Postanowił,żespróbujeprzezwyciężyćokrutne
przygnębienieaktywnościąruchową.
Dziarskoprzeszedłprzezkładkę,pożegnałsięzLéblovą
iwyszedłzogrodunadrogę.Laspowolizrzucałciemny
płaszczinabierałwyraźniejszychkonturów,wnieśmiałym
świetledniamożnabyłojużrozpoznaćkształty
fruwającychmiędzykoronamidrzewptakówwron,może
kawek.Ichkrzyknieprzyjemnierezonowałwczaszce
Mariána.
Skierowałkrokiwstronęstojącegonieopodalmłodego
mężczyzny.Należałdoekipytechnikówinatychmiast
zapadałwpamięciswoimrozmówcomzdwóchpowodów.
Popierwsze:nosiłokularywbardzogrubychidotego
turkusowychoprawkach,podrugie:dysponował
sympatycznąiraczejrzadkąwśródtechnikówcechąbył
człowiekiemrzeczowym,leczjednocześnieobdarzonym
fantazją.
Codlamniemasz,Rudolfie?zapytałkrótkoMarián.
Pogodabardzoułatwiłanamzadanie.Starawarstwa
śniegubyłajużsilniezmarzniętaidopierowczoraj
napadałynowetrzy,czterycentymetry.Wszystkieślady
świeże.Rudolfzatoczyłrękąłuk,wskazującteren
odgrodzonytaśmąpolicyjną.Zataśmą,wświetle
reflektorówwidniałyśladyopon,częściowowypełnionejuż
środkiemdotraseologii.
Jakświeże?
Zostawiłjesamochód,któryprzyjechałtuwczoraj
pojedenastejwieczorem.Mniejwięcejotejporzeprzestał
padaćśnieg.
Mamytylkojednoauto?
Natowygląda.Zjechanegumy.Przyturlałsięzdołu.