Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ciemno.Toznaczy…tylkojakksiężyczachodził.
–Alezauważyłpan,żetenczłowiekniesiepańskąpiłę.
–Zauważyłemtylko,że
coś
niesie.Ipodejrzewałem,
żetomojapiła.
–Piła,którąchwilępóźniejznalazłpanwszopie
–porządkowałsłowaświadkaDiviš.–Czytakwłaśnie
było?
BedřichHolopírekpokiwałtwierdzącogłową.
–Acozkłódką?–wtrąciłsięMarián.Stałprzypiecu,
próbującodtajać,stopniowomusięudawało.Tu,wcieple
kuchni,zaśnieżonyogródnaglewydałmusię
romantyczny,basenusąsiadówniebyłostądwidać.–Czy
kłódkadoszopypozostałanietknięta?
Holopírekpowolipodniósłoczy.
–Tak,nietknięta–odpowiedziałpomału.Marián
zauważyłcośznajomegowjegogestachisłowach.Ktoś,
kogoznał,poruszałsięimówiłzpodobnąflegmą.Nie
mógłsobieprzypomniećktotaki.
–Szopabyłazamknięta…nicniezginęło…piławisiała
naswoimmiejscu…no,aletegoniemogłemprzecież
wiedzieć.Toprawienowapiła,niechciałemjejstracić
–wyjaśniałHolopírekwsposób,jakiMariánnazywał
popierdywaniegłoskami
iktórydoprowadzałDiviša,
kolejnyrazpoprawiającegoprotokół,dojawnegoszału.
–Wtedywziąłpanwiatrówkę.–Divišusiłowałpopchnąć
rozwlekłąkonwersacjęciutdoprzodu.–Czymjestnabita?
–Śrutem.Jużstara,aledziała.Tatastrzelałzniej
doszpaków,conamskubałyczereśnie.
–Apandozłodzieja,copanunicnieukradł–zauważył
kąśliwieMarián.Wrazzciepełkiempowracałmucięty
dowcip.Opuściłprzypiecek,przeszedłdopokojuobok
iwyjrzałprzezokno,którewychodziłonaogródWanga.
Niebyłostądwidaćbasenu,zasłaniałagoszopa
Holopírka.