Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Niewiem,jakudałosiępanutrafićgowtych
ciemnościach–usłyszałzkuchnigłosDiviša.
–Wcaleniechciałemgotrafić.Chciałemgotylko
nastraszyć.
–Aletrafiłpan.Czystymprzypadkiem.
–Przypadkichodząpoludziach–filozofowałHolopírek.
–Jatomam,panie,zawszetak.Przypadkiemudająmisię
rzeczy,którewżyciubymisięnieudały,gdybym
próbowałjezrobić.
Teraz,kiedyMariánniewidziałHolopírka,tylkosłyszał
jegogłos,przypomniałomusię,dokogobyłpodobny.
MówiłzupełnietaksamojakjegowujBelo.Powoli,
gnuśnie,leniwie,robiącogromniasteprzerwymiędzy
poszczególnymisłowami.Belobyłkiedyśkierowcą
ciężarówkiikiedyakuratniesiedziałwtirze,byczyłsię
zawszenastarym,wyciągniętymzjakiegośstarego
rzęchasiedzeniusamochodowym,któreustawiłsobie
natyłachdomuwLehôtce.Mariánchybanigdynie
widział,żebywujchodził.Kiedybyłmały,zdawałomusię
nawet,żejestniepełnosprawny.Późniejzrozumiał,żeBelo
poprostuniepowiniensięurodzićnaSłowacji,alegdzie
indziej,dużodalejnawschód.Wjakimśhinduistycznym
kraju,gdzieżycieuważanejestzailuzję,którączłowiek
możerozwiaćjedyniepoprzezniezachwianyspokójducha,
woptymalnymzaśprzypadkupoprzezabsolutnybrak
ruchu.WujBelofaktycznienastarośćdotarłdotego
stanu,Holopírkowizostałjeszczekawałdrogi.Dopóki
uważał,żewartowalczyćoswójdobytekzwiatrówką
wręku,dalekomubyłodospokojuducha.
–Codziałosiępotem?–Divišciągnąłgozajęzyk.
–Kiedyjużoddałpanstrzał.
–Facetkrzyknął.Przestraszyłemsię,żeoberwałwoko.
Aletobychybaitakwyszło,żeten…żestrzelałem