Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
WmajuKarolprzystąpiłdoPierwszejKomunii.Anigodo
tegoniezachęcała,animunieodradzała.Samachodziłado
kościołatylkownajwiększeświęta,bardziejzprzywiązaniado
tradycjiniżzrzeczywistejpotrzeby.Wcześniejowychowaniere-
ligijnewnukówdbałajejmatka,toonapraktycznieprzygotowała
dokomuniiKonrada.Ichybajakośukształtowałagowtym
kierunku,bonadalchodziłwniedzielędokościoła.ZKarolem
byłoinaczej–chciałprzystąpić,bozamierzałatozrobićwięk-
szośćkolegówikoleżanek;pewnieteżliczyłnajakiśprezent.Nie
miałjednaknajmniejszejochotyuczyćsięmodlitwikatechizmu.
–Karolu,jeśliniezdaszegzaminuuksiędza,niezostaniesz
dopuszczonydokomunii–perswadowałamuMaryla.–Nojuż,
powtarzamy.PodTwojąobronęuciekamysię…
–…ŚwiętaBożaRodzicielko–wyrecytował.–Naszymiproś-
bami…
–Raczniegardzićwpotrzebachnaszych–podpowiedziała.
–Ale…
–Ale…ale…
–Aleodwszelakichzłychprzygód,Karol!Racznaszawsze
wybawiać!
–Notak,mamo,racznaszawszewybawiać…
–Kto?Dokogosięzwracasz?
–Domamyprzecież…
–DoMatkiBożejsięzwracasz!–Marylauniosłaręcedogóry.
–Pannołaskawa…
–Inajlitościwsza!–zawołałchłopiec.–OPani,oPani,oPani
nasza,Orędowniczkonasza,Po…
–Po…
–Pocieszycielko?
–Pośredniczkonajpierw!Odpoczątku,terazpowtarzaszsam!
39