Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ANA​TO​MIADE​CY​ZJI
Pau​linaFi​li​po​wicz
Dzien​ni​karka,re​dak​torka,współ​au​torkabloga„Nadczymsię
turoz​wo​dzićroz​mowyma​tekporoz​sta​niach”.Madwojedzieci.
MieszkawWar​sza​wie.
Odeszłapaniodojcaswoichdzieci.Onemiały
wtedytrzyisześćlat.Podjęłapanidecyzjęnie
tylkozasiebie,alerównieżzaswojedzieci.Czy
pamiętapani,kiedypierwszyrazpomyślała,żejuż
dłużejwdotychczasowymukładzieniemepani
funkcjo​no​w?
Wchodziłamwrodzicielstwozprzekonaniem,żenasza
relacjabędziedomemmieszczącymidzieci,inas,
żetomybędziemypodstawąwszystkiego.Szybko
przekonałamsię,żejesteśmytylkorodzicami,anieparą,
żenieumiemyrozmawiaćidbaćosiebie.Mierzeniesię
zrzeczywistościązmałymidziećmirodziłowmojej
głowiewielepytań.Niemiałampartnerawposzukiwaniu
odpowiedzi,niemiałmniektowysłuchać,choćczęsto
towystarcza.Zaczęłamsięorientować,żejestembardzo
sama.
Jakrozkładamswojądecyzjęnaczynnikipierwsze,
towidzę,żenajważniejszebyłouwolnieniesię
odsamotnościwedwojeniechciałamjej,onamnie
powolizabijałaipowodowała,żedzieńzadniembyłam
corazbardziejnieszczęśliwa.Uświadomieniesobie,
żesamotnośćwnosiładożyciaosoba,zktórążyłam,było
jakpęk​nię​cie.