Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
—Chciałabymnieżyć!—wybuchnęłanieoczekiwanie.
—Chciałabym,żebyśmywszyscypomarli!Takbyłobynajlepiejdla
nas!
Wtejżechwilipadłaobokmnienakolana,twarzukryławfałdach
mojejsukniizpłaczemjęłabłagaćoprzebaczenie.Usiłowałam
jąpocieszyćjakośipodnieśćzklęczek,aleopierałasięrozpaczliwie
wołając,żewolitakpozostać.
—Paniuczyładziewczęta—mówiła.—Szkoda,żeniemnie,
bonauczyłabymsięczegośodpani...Jestemnieszczęśliwa...
nieszczęśliwa!Apaniąbardzokocham!
Niemogłamjejnakłonić,byobokmnieusiadła,ostateczniejednak
postawiłaodrapanystołeczektam,gdzieuprzednioklęczała,
iprzycupnąwszynanimukryłaznowutwarzwfałdachmojejsukni.
Wtakiejpoziezasnęławreszcieprzemęczonaiwyczerpana,ajalekko
uniosłamjejgłowę,położyłamnaswoichkolanachiostrożnieotuliłam
szalemnasobie.OgieńwygasłrychłoibiednaCaddydrzemałatak
przezcałąnocprzedpopiołaminakominku.Jabyłamwciążniemile
przytomnaiprzymykającoczypróbowałamdaremniezagubićsię
pośródscendniaminionego.Później,stopniowo,wszystkostawałosię
corazbardziejniewyraźne,mgliste.Osobaspoczywającazgłową
namoichkolanachtraciłatożsamość—razbyłatoAda,raztaczy
innamojaprzyjaciółkazReading,zktórąrozstałamsiętakniedawno
iniemogłamwtojakośuwierzyć.PóźniejpannaJellybyzmieniłasię
wzabiedzonąstaruszkęzsądu,uśmiechającąsięwśródniskich
ukłonów,późniejwjakąśkobietęsprawującąrządywSamotni.
Nakoniecstałasięnikimijastałamsięnikim.
Mrocznydzieńwalczyłniemrawoztumanamimgły,kiedy
ocknęłamsięizobaczyłamutkwionewsiebieoczymałegowidma
obrudnejtwarzy.ToPipwygramoliłsięzłóżka,przywlókłdomnie
izziąbłtakwnocnejbieliźnie,żenaprawdędzwoniłzębami.