Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ipodniecenie.
–Królwrócił!
–Królżyje!
–ChwałaBlossiemu!
Niepotrafiłsłuchaćtychokrzyków.Nienależałymusię.Chwycił
mocniejdłońFrimuraipoczuł,żetenodwzajemniłuścisk,dodając
muotuchy.
–NiechżyjeBlossi!–usłyszał.–Niechżyje!
–NiechżyjeAktajon!
Zakręciłomusięwgłowienatylesilnie,żemusieliprzystanąć.
Wgardleczułskurcz,rosnącąkulęwzruszeniaiwstydu,którapchała
siędoust.Miałochotęsięrozpłakać,wyćiryćpalcamipiasek.Frimur
wszystkotoprzeczuwał,boprzyspieszylikroku.
Minęlijatki.Naławeczkachsiedziałykobiety,któreoskubywały
pierze,jednazanurzałamokredłoniewbalii,inneprzebierałyziarna.
Grupadziewczątprzeganiałagęsi,atrzechchłopcówprowadziło
zasznurekwłochatąświnię.Zagdakałykury,ktośnakogośkrzyknął,
gdzieśszczęknęłymetaloweostrza.
Toniebyłtymczasowyobóz–pomyślałBlossi–tozwykłe
miasteczko.
Dotarlidobarakuospadzistym,niewysokimipokrytymsłomą
dachu.Przedwrotamistałodwóchwartowników,którzynaichwidok
wypięlipiersi,agdyFrimurichzwolnił,rozstąpilisię,otwierając
wierzeje.Przeszliprzezprógiznaleźlisięwciemnymwnętrzu
zpaleniskiemusytuowanympośrodku.Wokółustawionoławy
ikrzesła.Byłatosalaprzeznaczonanazgromadzenia.Gdykapitan
zamykałdrzwi,Blossiujrzał,żeprzedbudynkiemzebrałsięsporytłum
ciekawskich.
Frimurwskazałmukolejnepomieszczenie.Przeszliwięcdoizby
oddzielonejodsaliciężkązasłoną.Światłowpadałotamprzezokrągły