Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zrozpuszczonegomelotuiwidzieliwtympewnąniezwykłość.
–Skądjesteśimożeszmiećwsobiezieleń?
Patrzylinaniegonerwowo,alezzaciekawieniem,azatemmusieli
uznaćgowjakimśsensiezawyjątkowego.
–Jakmożeszniebyćnieżywy?Zieleńtoogień,tosłońce,
tośmierć!–krzyknęładziewczynaizłapałagozaprzedramię,stukając
wseledynowekreskipalcem.–Mów,skądjesteś,bozginieszinaczej!
Pociłsię.Zdałsobiesprawęztego,żePopielacinieżartowali.
Wyrazichtwarzysięzmienił.Niebylijużnimzaintrygowani,raczej
nabieraliwątpliwościdotyczącychjegopochodzenia,atonajwyraźniej
niewróżyłoniczegodobrego.Kiedywdłoniachkilkuznichpojawiły
sięostrza,zadrżał.
–Mów,jakmożliwe,żeżyjeszzzieleniąwsobie.
Starszywojownikstraciłcierpliwość.Wrzasnął,ciskając
wpowietrzejakieśpopielateprzekleństwa,igwałtowniechwycił
przedramięchłopca.Dojednejzmelotowychkresektatuażuzbliżył
czubekswegonoża.Nathaiennaprężyłciało,spodziewającsiębólu.
Nagledotarłdonichokrzykdobiegającyznamiotupostawionego
kilkadziesiątkrokówodogniska.Szarzynatychmiastodwrócilisię
ipopatrzylinamężczyznę,któryodsunąłpołęizbliżałsięwich
kierunku.Byłtopokrytygeometrycznymimalunkaminiski,lecz
dziarskistaruszekostraszliwiepomarszczonej,zwisającejluźno
skórze.Nagłowiezałożonymiałpostrzępionypióropuszzgałęzi
isznurków.Włochataopaskanabiodrachbyłajegojedynym
odzieniem.
Gdydoszedłdojeńca,wszyscyodsunęlisięokilkakroków.
Stojącyprzychłopcuwojownikschowałnóżiwskazałnowo
przybyłemumelotowetatuaże.Mężczyznaukucnąłidelikatnieujął
przedramięchłopca.
–Riszaah–powiedział,gdyprzesuwałpalcempozielonych
kreskach,ispojrzałnachłopca.Jegooczybyłyprzenikliweiczarne,