Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jakniema,toniema.Chybażenaglejutroznajdęnaulicybraku-
jącąsumę.Nofajniebybyło.
Poniedziałek
–Witam.
–Noijaktam,wszystkozrobione?
–Tak,jestgotowy.
–Tylkochodzioto,żetęsumę,copodałeś…janiemam
wszystkiego.
–Nierozumiem.
–Chodzimioto,żeniemamcałościiniemogęteraz…
–Chwila,poczekaj,rachunekzostałjużuregulowany.
–Jakto?
–Przyjechałranojakiśfacet.Mówił,żejesttwoimznajo-
mym,zapłaciłizostawiłminumertelefonu,miałemcitodać.
–Ktośzapłaciłzanaprawęmojegoauta?Wolneżarty.Mnie
towogóleniebawi.Pozatymnieładniesiętaknaśmiewaćztego,
żektośniemapieniędzy.
–Ej,kiedyjaciprawdęmówię.
Nawetniezorientowałamsię,kiedyprzeszłamznimna
„ty”
.Fajnychłopak,zasadniczo.
–Alektotobył?–spytałamgo.
–Askądjatomamwiedzieć?Zapłacił,więcchybapowin-
naśsięcieszyć,dziewczyno.
–Bardzosięcieszę,aledlamnietojakieśpodejrzanejest.
–Aco,niemasztakichhojnychznajomych?
–Noniebardzo.Dajtennumer.
Tobyłjakiśkabaret,aledarowanemukoniowisięwzęby
17