Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
Nadeszłakolejnawżyciupierwszasobotamiesiąca.Zgodnieznie
wiadomopocokultywowanymzwyczajem,mieliśmyobowiązek
stawiaćsięwtymdniunaobiadrodzinnyuWojtków.Ojciecwymyślił
latatemu,żerazwmiesiącuwtymwłaśnieterminiekoniecznie
musimysięspotkać,byspędzićzesobąconajmniejtrzykompletnie
pozbawionesensugodziny.Akiedyczłowieknauczysiędziałaćjak
automat,totakżyjeinawetniechcemusiębuntować.Tradycjatrwa
niezagrożona.
Ojciecoczekiwał,żechociażwtesobotybędęelegancka
iwytworna,skorojużniepotrafiębyćpięknaiinteresująca.Wjego
wzrokudawałosiędostrzecniecopogardliwerozczarowanie.Nie
wysilałamsię.Wkońcuobiadtoniebal.
Nojasne:gdybychodziłoobal,pewniebymwcalenieposzła.
Omiotłamwzrokiemmieszkanieizatrzymałamsięnalustrze.
Spojrzałanamnieniezadowolona,skrzywionagębabezwyrazu.Blada
skórazmiliardemwnerwiającychpiegów,któresprawiały,
żepermanentnieczułamsięjakmuchomor.Ijakonmiałamochotę
truć.Dostrzegłammałebrązoweoczkapatrząceponuronaświat,anad
nimiśredniouporządkowanebrwi,zadarty,zupełnieniepasujący
domojegocharakterunosiżabie,wiecznienabzdyczoneimilczące
usta.Najgorszedoprzyjęciabyłoto,coszalałonadniskimczołem.
Niewieleodbiegałoodkołtuna.Miałamdługieigęstejakuciotki
włosy,którejednakniedawałymiszansnaupięciewtakgustowny,
gładkikoczek,jakionazwykłanosić.Zadużotego,zabardzowiłosię
wkażdąstronę,zbytintensywnieżyłowłasnymżyciemniczymstado
oszalałychsprężyn.Koczkodantoja.Ijeszcze,jakbywszystkiegobyło
mało,tepokręconemendypołyskiwałymiedzią!Nietakjak
marchewka,aleniezaprzeczalniebyłyrude.Niewiedziałam,kto
znaszychprzodkówsprezentowałmitakcudownegeny,mimo
toczułamwyraźnie,żepowszeczasybędęmuzatowdzięczna.
Nacodzieńwogólesięniemalowałam,wychodzączzałożenia,
żez…wiadomoczegobatanieukręcisz.
Zostałojeszczeparęgodzindowyjścia,więcznudówsięgnęłam
pokosmetyczkę.Nawetnieźlewyposażonąwsamenietrafione
prezentyodkochanejrodziny.Przecieżkażdywie,żenicmnietak
bardzonieucieszyjakkolejnytuszdorzęspodchoinką.
Podwóchkwadransachspoglądałamzzaciekawieniemwlustro
nacałkiemnieswojątwarz.Spróbowałamsięuśmiechnąć.Wyszedł