Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Każdykolejnyraztutajbędziełatwiejszy
iprzyjemniejszy.
WracamwzrokiemdoKrystiana.Pewniemarację.Tylko
kiedyznówtuprzyjdę?Ciąglewalczęzczasem
iobowiązkami.Atakżezwyrzutamisumienia.Mojeżycie
byłobardziejskomplikowaneniżżycieKaroliny.Cieszyła
sięodzyskanąwolnościąizachodziławgłowę,jak
wytrzymałatylelatzbyłymmężem.Zazdroszczęjej
wpewnymsensietejniezależnościibeztroski.Niemusi
onikimmyśleć,donikogosiędostosowywać…
Nienależędosystematycznychosóbwyznaję
mimowolnie.
Bo?
Bo…Dlaczegosiętłumaczę?Niemamwiele
wolnegoczasu.
Myślałem,żepośredniknieruchomościmaelastyczny
grafik.
Taaa…Właściwieciąglezbijambąkiprycham
sarkastycznie.
Tegoniepowiedziałem.Niezazdroszczęużeraniasię
zklientami.Niektórzybywająbardzotrudni.Puszcza
domnieoczko.
Niewiemdlaczego,aletencałyKrystianwydajemisię
naglesympatyczniejszy.Możedlatego,żeniepokrzykuje
namnieibezmarudzeniazmniejszyłmiobciążenie?
Amożedlatego,żeniejesttakpoważny,jak
myślałam,iumiezażartować?
Tojakiemaszwymówki?Dlaczegoniewiesz,kiedy
tutajznowuwpadniesz?
Itrach!Straciłcałąswojąsympatyczność.Nie
opowiadamobcymludziomoswoichproblemach,atym
bardziejmłodymmężczyznom,niewielestarszym
odmojejcórki.Ilemógłmiećlat?Dwadzieściapięć,
dwadzieściasiedem?Wzasadziemogłabymbyćjego
matką.
Tomojeprywatnesprawyodpowiadamniechętnie.