Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Dyrektorkazamknęłateczkęispojrzałaswymimałymi
świdrującymioczkamiwwielkiebrązoweoczyBasi.
Irenkajednakfantazjowała,pomyślałamilicjantka.Czemu
takłatwodałasięjejwrobić?
Dobrze.Czymogęprosićonazwiskorodziny
adopcyjnej?
Nie.Zgodniezobowiązującymwtymkrajuprawem
mogęjeprzekazaćprokuratorowi,ajeżelidobrze
zrozumiałam,tonieprowadzicieżadnegopostępowania
sprawdzającego.Nieprawdaż?
Oczywiście.Basiapodniosłasięzmiejscaijużmiała
siężegnać,gdypostanowiłazadaćjeszczejednopytanie.
Dlaczegowłaściwieojciecniechciałzająćsięcórkami?
Dyrektorkazmierzyławzrokiemilekkouśmiechnęła
siępodnosem.
Jakdługojesttowarzyszkawsłużbie?Zresztą…
Podeszładoszafyiotworzyłają,chowającteczkę
dopudełka.Gdybykażdywtymkrajuwypełniałfunkcję,
którazostałamuprzydzielonaprzezpaństwoiBoga,
tobylibyśmykrajemmiodemimlekiempłynącym.
Kobietawróciłazabiurko,oparłasięobiemadłońmi
oblatispojrzałanazdjęciewiszącenaścianie.
Szanownatowarzyszko,zgodniezokólnikiem
MinisterstwaZdrowiaz7grudnia1950rokuzgłoszenia
odkandydatównarodzicówadopcyjnychdzieci
najmłodszychikontaktowanieichzprawnym
przedstawicielemdzieckanależydokierownikówdomów
małegodzieckaorazdomówmatkiidziecka.Czyli
domnie.Kierownik,czylija,makażdorazowo
zawiadamiaćownioskodawcachorazoichpochodzeniu
społecznym.Tylkotyleityle…Odprowadzić
towarzyszkędowyjścia?
Nie,dziękuję,samatrafię.
Basiaodruchowochciałapodaćkobiecierękę
napożegnanie,alezrezygnowała.Gdyzamknęłysię