Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Prolog
Szczecin,17kwietnia1960roku
Tomiałbyćnajwspanialszydzieńwichżyciu.PaniSierp,
dyrektorkasierocińca,pośniadaniupodeszładoIrenki
iwyszeptałajejnaucho,żedzisiajbędąmiały
specjalnegogościa.Przyjeżdżaichojciec.Dziewczynka
niewidziałataty,odkądprzywiózłisiostrędodomu
dziecka.
Wychowawczynipoprosiła,bysięspakowały,tak
nakilkadni.Potrafiłytojużzrobićsame,Irenka
wewrześniuskończyładziewięćlat,Zosiasześć.Ojciec
zapowiedział,żezabierzejenawycieczkę.Dziewczynki
niemogływtouwierzyć.Byłyszczęśliwe.Odrana
biegałypopokojachikrzyczały,żejadąztatąnadmorze.
Starszajużnawetzdążyłazapomnieć,jakbyłazła
naniego,żetuzostawił.
Stałyprzedbudynkiem,trzymającsięzaręce.
Pokilkunastuminutachpodjechałaczarnawarszawa.
Irenkabyłazaskoczona,niepamiętała,byojciecmiał
samochód.Zautawyszedłwysoki,szpakowaty
mężczyznawszarejmarynarceiszerokichspodniach
tegosamegokoloru.Nagłowiemiałkapelusz.
Dziewczynkibyłyubranewbiałekoszulezzamszowymi
kokardkamipodkołnierzykiemorazgranatowespódniczki
naszelkach.Dotegobiałerajstopyigranatowe
pantofelki.Przezchwilęwpatrywałysięwniego
niepewnie.Mężczyznaobszedłsamochód,stanął