Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nadalgórowałnadprzechodniami,ponadsto
dziewięćdziesiątcentymetrówwzrostu.Miałdzisiaj
pewniezeczterdzieścipięćlat,mimotowciążwyglądał
dośćdobrze.Coprawdawłosylekkomusięprzerzedziły,
workipodoczamistałysięgłębsze,aramionaniebyłyjuż
taksilnieumięśnione.Dotegotaczerwona,ogorzała
odalkoholu,zarośniętatwarzpooranabliznamiitewłosy
wnieładzie…Jakzwyklemiałnasobiepodkoszulek
opinającyszerokąklatkępiersiową,którykiedyśpewnie
byłkolorubiałego.Terazprzypominałbardziejciemną
żółć.Itedżinsy.Powycieranezkażdejstrony,
zwypchanymikolanami.Wojskowebuty.Trzeba
muoddać,żewkwestiachmodybyłkonserwatystą.
Basiaobserwowała,jakUgne,podtrzymującsięjedną
rękąściany,suniewkierunkuSłowackiego.Stawiał
ciężkiekroki.Wpewnymmomenciezatrzymałsię
iodwrócił.Przezchwilęnawetzdawałojejsię,żepatrzy
nanią.Zmrużyłoczyizmarszczyłbrwi,jakbychciał
dostrzeccośnieuchwytnego.Basiauśmiechnęłasię
ipodniosłarękędogóry.Mężczyznazatoczyłsięiomało
nieupadłnachodnik.Instynktowniechwyciłsięstojącego
obokznaku.Pochwiliznówdotknąłrękąścianybudynku
ipodtrzymującsię,zacząłpowoliiśćwkierunkuparku
Kasprowicza.
Kobietaprzełknęłaślinęizeskoczyłazfurmanki.
Poprawiłamunduriwróciładosłużbowegosamochodu.
Wsiadłazakierownicęiprzekręciłakluczykwstacyjce.
Coteraz?Gdziejechać?Nakomendę,zabraćsię
zaktórąśztychspraw,któreleżałyiczekałynanią
nastosienabiurku?CzteryrozbojenaNiebuszewie,dwie
awanturydomowezakończonezgonamikonkubentów,
noiztrzynaścieróżnegorodzajunudnychprzestępstw
przeciwkomieniu.Spojrzaławewstecznelusterko.
Obróciłajetak,byzobaczyćcałąswojątwarz.Potoszłaś
domilicji?Przekręciłajezpowrotem.Przypomniałasobie