Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Towszystko,cosobiewyobrażaliśmy,kiedyniczymrozbitkowie
wmałymgórskimhotelikuwyruszaliśmyznaszychmiejskichsiedlisk
wpodróż:oblodzoneskałyiskrzącesięwzimnymsłonecznymblasku,
ultrafioletowepromieniowanienaośnieżonychpolach,wspaniałe
przechadzkiposkrzypiącymśniegunawysokościtysiącapięciuset
metrówpośródwonnychocukrzonychśniegiemchoinek
wnieogarnionychokiemsosnowychlasach,apotemspokojne
ipogodnewieczornegodzinywświetlicyzasypanegośniegiemhotelu,
któregointymnąsamotnośćtakuwodzicielskoprzedstawiałafotografia
wywieszonawbiurzepodróży!wrzeczywistościokazałosię
szarpiącymnerwy,żałosnyminiezdrowymmarnowaniemczasu.
Praca,jakązabrałemzesobą,spoczywałagłębokowmojejwalizce,
ponieważaniwmoimpokojuprzypominającymcelęwkarcerze,ani
wstołowymniebyłomożliwości,abymporozkładałswojenotatki,
wrezultacieksiążkiprzywiezionewzbożnymceluzapewnieniasobie
duchowegoobrokupochłonąłemwciągukilkupierwszychdni;niczym
pasażerowiearkiNoegoodranadopóźnegowieczoratłoczyliśmysię
wciepłej,dusznejświetlicywypełnionejzapachemludzkiegopotu
ikuchennychoparów,znudówjedliśmyowielezadużoijakimś
kwaśnym,cierpkim,kiepskimwinemspłukiwaliśmytłustejadło.
Naturalnie,pośródlokatorówarkiznalazłysięrównieżistoty
czteronożne:niechlujny,staryowczarek,pasożytującananaskotka
zkociętami,sójkapospolitawklatcezawieszonejprzypiecu,
wiewiórka,którawswoimkojcubezmyślniewprawiaławruchmały
młyn,naszewspólnebytowanieożywiałoteżprawdziwezwierzę
domowe:cojakiśczasznaturalnąpoufałościąistotzmuszonych
dodzieleniasięprzestrzeniążyciowąstarycap,wyniosłyprezes
domowegozwierzyńcanaszejmałejkolonii,wsuwałswojąbrodatą
mordęprzezszparęwdrzwiach;mrugając,potrząsającspiczastąkozią
bródką,stałspokojniejakktoś,ktowciążjeszczemającwpamięci
rajskąidyllęwspółistnienialudziizwierząt,czekanawezwanie,
byzająćnależnemumiejscewnaszymgronie.Jednakżetoniezbyt
wonnedomowezwierzęprzeganialinawetgospodarze.
My,dwunożni,wsiedmiorożyliśmywarce,czekając,przestanie
padaćdeszczizaświecisłońcesiedmiorogościigospodarz
zmałżonką,parardzennychRumunów,korpulentnych,nieruchawych,
mówiącychłamanąwęgierszczyzną,poczciwychiusłużnych,oraz
personel:dwiemłodedziewczynyipastuchzdoliny,któryzimową
porązatrudniałsięwgórskimschroniskujakosłużący.Boteż