Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jeszczebardziejdojmującaibolesna,posame
trzewia.Takjakbymczułanietylkoswojecierpienie,
aleteżcierpieniemamy.
Przeztylelatpragnęłam,żebyAlicewróciła.Nie
tylkozewzględunamamę,aleteżzczystegoegoizmu.
Chciałam,żebywiszącąnadnamiczarnąchmurę
wreszcieprzepędziłwiatr.Niechciałambyćznanajako
siostradziewczynki,którejtatauciekłdoAmeryki.Ani
jakocórkakobietywżałobie.ChciałambyćClare
Kennedy.Chciałammiećnormalnąrodzinę.
Dalejtegopragnę.
Zapółgodzinybędęmusiałarozpocząćcodzienną
procedurę„budzeniadziewczynekdoszkoły
iprzedszkola”.NarazieprzytulamsiędoLuke’a.
Czasamiczuję,jakbychłonąłcałysmutekiwszystkie
lęki,któresięwemniekłębią,dającmiejsceinnym
uczuciominiosąculgętłumionymemocjom.
Poruszasiędelikatnie,ajaprzytulamgomocniej.
Poośmiulatachmałżeństwaizdwójkądzieciwciążnie
możemysięsobąnacieszyć.
Odwracasiędomnieidajemibuziaka.
Dzieńdobry,kochaniemówi,poczymzamyka
oczy,przewracasięnadrugibokidodaje:Dobranoc,
kochanie.
Hej,koleżko!Takłatwomisięniewywiniesz
szepczęmudoucha,głaszczącpoklatcepiersiowej
iodwracamgozpowrotemwswojąstronę.
Otwierajednookoispoglądanabudzik.
Chryste,Clare,jestdopieropiątatrzydzieści.
Niemarudź…Próbujęstłumićjegoprotest
pocałunkami.