Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wzwiązkuztąsytuacjąicopowinnamczuć.Czyjestem
złanamamę?NaAlice?Nasamąsiebie?Wczoraj
wieczoremzastanawiałamsię,czynaprawdęzanią
tęsknię,czytylkoniemogęzaakceptowaćfaktu,
żezaginęła?Tobyłotakdawnotemu…–Przezchwilę
milczę,wyglądającprzezokno.–Wiesz,żewynajęliśmy
prywatnegodetektywa,żebyjąodnalazł?Oczywiście
nicniewskórał.
–Ktobypomyślał,żewdzisiejszychczasachtak
trudnokogośznaleźć–wzadumiemówiTom.–Kiedy
szukaliśmyjejrazem,wyglądałotopodobnie.
–Mogłazmienićnazwisko.Jestjużpodwudziestce,
więcbardzoprawdopodobne,żewyszłazamąż.Amoże
wcaleniechce,żebyjąodnaleziono?
–Tomożliwe.Sugerowałaśtomamie?
–Wspominaliśmyotym,noimamaniejestnaiwna,
rozważaróżnewarianty.Tyleże,jaksądzę,nieodpuści,
dopókiniedowiesięprawdy,jakakolwiekbybyła.Ale
poziomemocji,zktórymmusimysięzmierzyćkażdego
rokuotejporze,poprostumnieprzerasta.Niemam
pojęcia,coztymrobić.
DzwonitelefonToma.
–Tak,Nino?Owszem,jesttutaj.–Patrzynamnie,
słuchającrecepcjonistki,izkażdąchwiląrobisięcoraz
bardziejpoważny.–Dobrze,dziękuję.Cześć,Luke,ztej
stronyTom.Jużcijądaję.
Mójmążnigdyniedzwonidomniedopracy.Kiedyś
ustaliliśmy,żebędziedzwoniłtylkownagłych
wypadkach.
WyrywamTomowisłuchawkę.
–Luke,cosięstało?–niemalkrzyczę.