Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
irozbiegane.Strzelałwzrokiemwewszystkichkierunkach,
niczymskarconyprzezojcachłopiec.Chybadotarłodojego
świadomości,żejeślichcezachowaćswojąpróżność,musiteraz
tańczyć,jakmuzagrają.
Wąchajmidupę,śmierdzielu!syknąłprzezpożółkłezęby
zaodchodzącymstrażnikiem,poczymruszyłrazemznami
doroboty.
Jeślimniepamięćniezawodzi,jakieśdwamiesiącepóźniej
byłotak,jakmówiłRobalski.Przyszliponiegotużprzedciszą
nocną.Kiedypodeskortąstrażnikówprzemierzałwięzienny
korytarz,zachowywałsięgodnie,jakprzystałonaczłowieka
zelity.Szedłnaspotkanieześmierciąprężnymkrokiem
izdumnieuniesionągłową.Cosięstałopotem?Nigdynie
dowiedzieliśmysię,jakinaprawdębyłjegokoniec.
Miewałemtakiedniwswoimżyciu,kiedypodróżowałem
pokrainiemarzeńiwyobrażałemsobie,jakmogłowyglądać
mojeżycie.Nurtowałymniepytania:kimmogłemzostać?czego
dokonać?jakiemiejscazobaczyć?Chociażdoskonale
wiedziałem,żetakierozmyślaniagorszeodcałejzgryzoty
świata,niepotrafiłempowstrzymaćuporczywychmyśli.Kiedy
człowiekrazzapuściłsięnaścieżkiurojonejrzeczywistości,
wpadałwbezlitosnąpułapkęwłasnychpragnień.Potrzebowałem
wielulat,abyzrozumieć,żenadziejajestmrzonką,amoim
przeznaczeniemjestcierpienie.Najgorszewwięzieniubyłynoce
pełnesamotnościiodrętwienia.Bezsennegodzinywlokłysię
wnieskończoność.Tylkojaiblaskksiężyca,przeciskającysię
pomiędzykratamiwięziennegookna.Zwiniętywkłębek,
ztwarząwtulonąwcuchnącąpoduszkępłakałemzautraconym
rajem.
Właściwieniemamochotyopowiadaćwamomojejrozpaczy,
tęsknocieiżalu,tymbardziejdzisiaj,kiedyjużjestemuschyłku
życia.Terazmoimjedynymwrogiemjestumykającyczas.Nie
spłodziłemsyna,niezbudowałemdomu,nieposadziłemdrzewa.