Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ostrożniewyjrzałemnazewnątrz.Więźniowiewychodzili
zeswoichklatek,stawialikrokdoprzoduizamieraliwmiejscu.
Zrobiłemtosamocoreszta.Sąsiadpolewejspojrzałnamnie
oczamibezwyrazuikiwnąłgłową.Niewiem,jakmiałem
odczytaćtengest.Chciałpowiedziećzwyczajowe„czołem”?
Amożetomiałoznaczyć„czegosięgapisz”?Odwzajemniłem
jegoskinienie.
Chociażnigdyniechodziłemdoszkoły,poczułemsięwtedy
jakpierwszoklasista.
Obserwowałemipowielałemzachowanieinnych.
Wewszystkim,cosiędziałodookoła,wewszystkich
czynnościach,którewykonywaliwięźniowieistrażnicy,był
opracowanysystem.Kiedyrozległsięgwizdek,skazańcy
wykonaliobrótprzezramię,kolejnygwizdekiruszyliśmy
gęsiegowstronęschodów.Niktsięnieodzywał.Szliśmyrzędem
wzdłużścianykorytarza,niczymbydlętaprowadzonenarzeź.
Usłyszałemgwarzpomieszczenia,doktóregowkraczałnasz
szereg.Tobyławięziennastołówka.
Tutajjużmożnagadać.Mężczyznazamnąwypowiedział
tesłowaprostodomojegouchaipoczułemjegociepłyoddech.
Obróciłemgłowęiujrzałemtwarzczłowieka,którymógłby
byćmoimdziadkiem.
Świeżak?zapytał.
Słucham?odparłemzdziwiony.
Nieważnemruknąłpogębiewidać,żeśświeżak.
Naszszeregdośćszybkoprzesuwałsiędoprzodu.Śniadanie
wydawalidwajroślifaceciwbrudnych,szarychfartuchach
ikucharskichczapach.Pierwszyczerpałchochlązdużegokotła
jakąśstrawęiwlewałdometalowejmiski,drugizaśpodawał
każdemuwięźniowikromkęczarnegochlebaiłyżkę.
Kiedynadeszłamojakolej,tenprzykotlespojrzałnamnie
iuśmiechnąłsięnawidokmojejtwarzy.