Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Świeżak?–rzuciłwmojąstronę.
Domyśliłemsię,żetaknazywajątutajnowychskazańców.
–Tak–potwierdziłem.
Mężczyznazaciągnąłchochlązdnakotła,jakbychciałzebrać
colepszekąski,apotemdolałsamejwodyażpobrzegi.Jużmiał
mipodaćmiskę,alejeszczezapytał:
–Któryoddział?
–Dziesiąty–odparłem.
Wyrazjegotwarzyzmieniłsięwjednejsekundzie.Przechylił
miskęiwlałprawiecałąstrawęzpowrotemdogara.Wcisnął
mijąwdłoniezresztkamitego,cozatrzymałosięnadnie,
isyknąłprzezzaciśniętezęby:
–Wypierdalaj!
Strażnik,którystałobok,nawetniezareagował.
Tenświatrządziłsięniezrozumiałymidlamniezasadami.
Trzymającjedzenie,szedłemprzedsiebieiniewiedziałem,
comamterazzrobić,gdziemamusiąść,jaksięzachować.Tutaj
istniałyjakieśpodziałypomiędzywięźniami,królowałydziwne
inieznanemiprawa.
–Hej,świeżak!–Dziadek,którystałzamnąwkolejce,teraz
znalazłsiętużobokmnie.–Siadamytutaj.–Pociągnąłmnie
zamankietbluzy.
Zajęliśmymiejscanaprzeciwkosiebie.
Przykażdymstolemogłousiąśćsześćosób.Tylkoprzez
krótkąchwilębyliśmysami.Kilkasekundpóźniejdołączyli
donasczterejmężczyźni.
–Onjestznaszegooddziału–powiedziałdonichstaruszek.
–Atyszczęśliwy,żemożeszpomóckolejnejduszyczce?
–zapytałjedenznich.
Pozostalisprawialiwrażenierozbawionych.
–O,słyszę,żejużzapomniałeś,jakbyłeśświeżakiem–odciął