Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mizeria,dwabrowarki,setka,śledzik,banan,kawaipomarańczę.
Jeśliwziąćpoduwagęobjętośćracjiżywieniowej,którąwsiebie
wprowadziłem,tobyłaewidentnaprzesada.Popierwszewpudle
niekarmiątakimidelicjami,apodrugiemójorganizmnapewno
niebyłgotowynatakwyszukanekulinaria.Menu,doktórego
przywykłemniepodajesięwrestauracjachipowiemwamjesz-
cze,żespraważywieniawniedalekiejprzyszłościmiałazostać
jednymzmoichgłównychpriorytetów.
Kilkaminutpóźniejdreptałemwybrukowanymtraktem.Mia-
steczkopowolibudziłosięzesnu.Głównąulicąrazporazprze-
jeżdżałjakiśpojazd,zostawiajączasobąwarkotsilnikaizapach
spalin.Wświetledniaokolicawyglądałacałkiemprzyjemnie.
Typowa,małamieścinazniskązabudową.
Woddali,nieopodalskrzyżowania,polewejstroniestałdo-
stawczysamochódzdużymnapisemPIEKARNIA.Jakiś
mężczyznaściągałzpakiskrzynkiiwnosiłjedobudynkuobok.
Domyśliłemsię,żeprzywiózłzaopatrzeniedolokalnegosklepu.
Kiedymijałemfurgonetkę,wmójzmysłpowonieniauderzyłza-
pachświeżegopieczywa.Wystarczyłazaledwiesekunda,żeby
wduszyeksplodowaływspomnieniazdziecięcychlat.Przysta-
nąłemobok,uśmiechnąłemsiędowłasnychmyśli,bowiemjak
żywyzawitałmiprzedoczamirodzinnydom.Siedzęwkuch-
ni,matkakrzątasięprzygarach,ajawsuwampajdęświeże-
gochlebaposmarowanegogęstąśmietaną.JakmiBógmiłynie
mazrananiclepszego!Wjednejchwilizapomniałem,comnie
spotkałonadworcu.Dostałemmałpiegorozumuizamarzyłem,
żebywłaśniewtejchwilizjeśćcośtakiego.Nasamąmyślpo-
czułem,jakwmoichustachbłyskawicznierośnienadmiarśliny.
Facet,którywnosiłskrzynkidosklepuspojrzałnamnie,aja
zwróciłemsiędoniego:
Maciejużotwarte?
Gośćobróciłsięprzezramięikrzyknąłwkierunkuuchylo-
nychdrzwi:
46