Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zadzwonił.Niktnieodbierał.
Tojakieśżarty…burknąłpodnosem,zniesmaczony
całąsytuacją.
Nastoleleżałplikwydruków,głównierachunków,
ikartkapocztowa.Wziąłdorękiiodczytałparęzdań
pisanychniewyraźnymdziecięcympismem:
Nauczyłemsięjeździćnanartach!MamaśleCicałusy,
janie,botoobrzydliwe.Wracamyprzedświętami,
oszkołęsięniemartw.Nadrobię.Kuba.
Odłożyłkartkę.Zaoknemsypałśnieg.Puszystyilepki
jakcukrowawata.Podjazdtonąłwciemności,astojąca
przeddomemlatarniaokryłanaleciałościświeżegopuchu
ciepłąkołdrąświatła.Kuchennażarówkaodbijałasię
wprzedniejszybiestojącegoprzeddomemsamochodu.
raziławoczy.
Ostatnirazwybrałtoprzeklętepołączenie.Cisza.
Znowubrakzasięgu.
Niechtoszlag!
Gotówbyłprzysiąc,żewychwyciłjakiśurwanydźwięk
icośporuszyłosięwkorytarzunapiętrze.Może
tozłudzenie?Poszedłtam.Kiedyprzykładałkomórkę
doucha,dźwięknasilałsię.Czuł,żezkażdymkrokiem
znajdujesiębliżejźródłaistąpaponiewidzialnym
dywanieutkanymzniepewności.Próczżarówkiwkuchni
iodpryskówświatłalatarni,wpadającegoprzezokno,
wszędziepanowałaciemność.Zaciągniętezasłony
odcinałydopływświatła.Laswokółdomuzawzięcie
strzegłswoichtajemnic.
Hajdukprzejechałdłoniąpodrewnianejporęczy.
Odruchowo,jakbychciałodczytaćwydrążonewniej
historie.Stopieńpostopniuwspinałsięwgórę.
Sygnałtelefonugęstniałpodsufitem.Stałsięlepki,
zawiesistyiraniłsłuch.
Poddrzwiamijednegozpokoiujrzałsmugęświatła.
Pociągnąłzaklamkę.
Minąłprógipoczułsiętak,jakbyktośwpuścił