Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Przepraszambardzo,jakokto?–oburzyłsięmężczyzna,ale
szybkozmieniłtongłosu,zerkającnaSummer.
–Och,jużnieudawajzaskoczonego.Jakmówiłam,typotrzebujesz
asystentki,aLanapracy.Powiedzmy,żetoprzejściowyetap,ażnie
znajdzieszkogośspełniającegotwojechorewymagania.–Kobieta
wzruszyłaramionami.
Niewiedziałam,jaksięzachowaćwtejsytuacji.MałaSummer
uśmiechnęłasiędomniepokrzepiająco,zupełniejakbybyła
przyzwyczajonadotakichrozmówwwykonaniuswojejmamy
iwujka.
–Cosięstaniezemnąpóźniej?
–Przejdzieszpodmojąopiekę,uwalniającsięodtegowiecznie
nadętegomarudy.–Cassiepuściłamiokoizerknęłanazegarek.
–Cholerka,jużtakpóźno?Lucas,zbierajsię,jestpotrzeciej,mama
naszabije!
–Niechtoszlag!Wiedziałem,żewyprawawterejonytozły
pomysł,Cass.Jaksamazresztąwidziszzwielukonkretnychpowodów
–burknąłiposłałmiznaczącespojrzenie.
Miałamochotęskulićsięwsobie,ponieważtenczłowiekjaknikt
innywzbudzałwemnielęk.Tłumaczyłamsobiejednak,żenie
zrobiłamniczłegoitoswojejsiostrzepowinienpodziękować
zanumer,jakimuwywinęła.Potrzebowałamtejpracyiprzysięgłam
sobie,żeudowodnięLucasowiCohenowiswojąwartość.Musiałam
tylkoprzestaćbyćniezdarna,atostanowiłowyzwanie.
–Lano,poniedziałek,godzinadziewiąta.Wtedypodpiszemy
umowę.
–Tosięjeszczeokaże–mruknąłmężczyzna,niedbającoto,
żegousłyszę.
ZignorowałamjegosłowaiuśmiechnęłamsiędoCassie,dłużejich
niezatrzymując.