Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tenmruknąłcośpodnosem,aleposłuszniewykonał
polecenie.Rozwiązałkokardę,staleobserwująckota,
jakbybyłgotówbronićtalerzaprzezfutrzastym
złodziejem.Wkońcuzajrzałdopudełkazezdumioną
miną.
–Portfel?
–Tak,mójdrogi,bojużniemogępatrzećnaten
ochłap,którynosiszwkieszeni.
–Przecieżdostałemgoodciebie.
–Gdyobroniłeśmagisterkę–westchnęławymownie
Aneta.
–Towcaleniebyłotakdawno.
–Grzegorz,naszacórkamaprawieosiemnaścielat,
amyniebyliśmywtedynawetnarzeczeństwem.
Mężczyznazrobiłjedyniegłupiąminę,podziękował
żoniezawspaniałyprezentipocałowałjączule
wpoliczek.Następniewyjąłzkieszeniwyświechtany,
wytartyportfel,którykiedyśprawdopodobniebyłczarny,
iprzerzuciłjegozawartośćdonowego.
–Amójprezent?–spytałaAneta.
–Jestpodchoinką–odpowiedziałGrzegorz,anawidok
wymownegospojrzeniażonypospieszniewstał,podszedł
doozdobionegosztucznegodrzewkaisięgnąłpomałe
srebrnepudełeczko.Następniepodałjemałżonce,
kłaniającsięniemaldoziemi.–Te,któresobie
zamówiłaś.
–Kochanie,potylulatachpowinieneświedzieć,
żekobietylubiąniespodzianki.
–No,ale…
–Wkażdymraziedziękuję–odpowiedziałaAneta,
łagodniesięuśmiechając,poczymzwróciłasiędocórki:
–Mamnadzieję,żekiedyjużspotkaszjakiegoś
wartościowegomężczyznę,toudacisięgoskuteczniej