Garettwywnioskował,ocochodziwmimicebłagalnejizniechęciąprzyjrzałsię
przemoczonejkompaniidziwaków.Gdybyniedziecko,mimożeokropniedziałałomuna
nerwy,odwróciłbysięnapięcie,udzielającobcymminimalnegowsparciaiwskazówek.Nie
mógłjednakchłopcabezwzględniezignorować,więcprzeklinającswojąwielkoduszność,
otworzyłwiekosańirzuciłprzybyszomkilkaluźnychskór,którenieskładałysięnalegowisko
chorychdrzewików.
Brodaczuśmiechnąłsięszerokoiwyciągnąłdłoń,którąGarettzignorował.
-Niewchodzęwżadenukład.Cośmisięniespodoba,Zanibędziemiałaużywanie.–
Wspomnieniedrzewikaodniosłospodziewanyefekt.Niebieskookiwyprostowałdłonie
naznak,żeniezamierzastwarzaćproblemów.
-AtakwogóletonazywamsięPaweł–Wskazałnasiebieiwyartykułowałdźwięk
będącynajpewniejimieniem,któregoGarettniechciałpoznać.Potemjegodłońkolejno
wskazałatowarzyszy.–DrugiPaweł,zwanyUpierdliwym,Piotrek,Sebastian,Robin
iRinudin.
Jeżeliłudziłsię,żeGarettzapamiętaegzotycznesłowa,byłzaprawdęwdużymbłędzie.
Abyniewyjśćjednaknatotalnegogbura,Garettmruknąłswojeimięiodsunąłsięłaskawie,
abybrodaczmógłprzetransportowaćtłuściochanasanie.Wmiędzyczasiepodszedłdoniego
czarnowłosyintruzzramieniemniedbaleowiniętymkawałkiemszmaty.
-Czego?
Minęłycałewieki,nimobcywydukałodpowiedź.
-Ty…Słyszeć…Ja?
Słowa,któredlaodmianypotrafiłzrozumieć,wprawiłyGarettawniemałezaskoczenie.
-Tykaleczyć,alejarozumieć–odpowiedziałzłośliwie,powstrzymującspontaniczny
uśmiech,gdyżotopojawiłsięcieńszansynaporozumienie.Następnesłowa
wypowiedziałwolnoiwyraźnie,jakbyprzemawiałdoosobyograniczonejumysłowo.
–SKĄDJESTEŚCIE?
-ArgGodonaAnudina.EnergetycznaBrama.
Przytoczonenazwynicmuniemówiły,chociażMaradiDzikowiskoznałjakwłasną
kieszeń.
-Pierwszosłyszę.
-Rozumieszgo?–Brodaczzapytałzwidocznymentuzjazmem.
-Natowygląda.Onposługujesiędialektemwspólnejmowy,którąznawiększośćras
Wedonu.
19