Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Alejakietomaterazznaczenie!Przecieżniejedliśmy
orze​chów!par​sk​ną​łem.
Michałnaglesięożywił.Złapałsięzabrodę,jakbycoś
muprzy​szłodogłowy.
Coonjadł?za​py​tał,aleniktmunieod​po​wie​dział.
Wszyscybyliśmycałyczaswszoku,więctakie
przy​ziemnepy​ta​niekom​plet​niedonasniedo​tarło.
Nocoonjadł,docho​lery!?krzyk​nąłdodziew​czyn.
Elizaspojrzałanaziemię,tam,gdzieleżałporzucony
ta​lerzSe​we​ryna.
Sa​łatkę,takjakwszy​scystwier​dziłaspo​koj​nie.
Ktorobił?!Michałbyłcorazbardziej
zde​ner​wo​wany.
Anetaprzygotowałażarcie.Elizaspojrzałanaswoją
koleżankę,któraterazznarastającymzdziwieniem
roz​glą​dałasiępoko​le​gach.
Noalejatamżadnychorzechówniedawałam
wyjaśniłarozbrajająco.Byłypomidory,ogórek,sałata,
pa​pryka,pestkidyni...
Co?!Michałprzerwałjejbezceremonialnie
ipodszedłszybkododziewczyny.Pestkidyni???
Zła​pałzara​miona,jakbychciałniąpo​trzą​snąć.
Tak,pestkidyni!Noaletonieorzechy,dodiabła!
od​pa​ro​wałagwał​tow​nieAneta.Od​czepsię!
Gdziejestopakowaniepotychpestkach?!rzucił
wście​kleMi​chał.Nomów,ko​bieto!!
Anetastrąciładłoniekolegiiwyraźnieobrażona
skrzy​żo​wałaręcenapier​siach.
Wko​szu!Agdziemabyć?!
Michał,jakbydostałzastrzykenergii,pognałwstronę
willi.Pochwiliwrócił,trzymającwdłoniachszarykosz