Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Tutajwróżkizwyklesąpełnejwielkości–wyjaśnił
Paprot.
–CzymalutkiewróżkizBaśnioboruurosłyby,gdyby
tutrafiły?
–Najczęściejtak,alewiększościznichmatkanie
powierzyłabytakiejmocy.Wróżkibywajątakieniemądre.
–Słyszałamto–odezwałasięniesamowicie
wysportowanawróżkaouderzającorudychwłosach
ilśniącychzielonychoczach.Podfrunęłaiwylądowała
przedPaprotem.Nogimiałamokreażpołydki.
–Tutejszewróżkisąwyjątkiemodreguły–wyjaśnił
gładkoPaprot.–Tinori,poznajKendrę.
–Cześć–odezwałasięKendra.
Starałasięnieczućonieśmielenia,kiedypodniosła
wzrokispojrzaławtwarz,któramogłabysięznaleźć
naokładcemagazynuomodzie.Wiedziała,żedzięki
wróżkokrewnościwróżkipowinnybyćjejposłuszne,ale
niebyłapewna,czydotyczytotakżetychdużych.
–Pamiętamcię–powiedziałaTinorizszerokim
uśmiechem.–ZabiłaśGorgroga.
–Tak.–Kendraucieszyłasię,żemarenomę.–Pewnie
uczestniczyłaśwbitwie.
–Straciłamwiększośćlewegoskrzydła.–Tinoriszeroko
rozpostarłaswojefinezyjneskrzydła,aleKendrzeoba
wydawałysięidealne.Miałybarwyniczymwitraż
podświetlonyodtyłuprzezsłońce.–Oczywiściezostało
uleczone.
–Jakieładne.
–Ty–TinoriczubkiempalcastuknęłaKendręwnos
–towiesz,jaktrafićdosercawróżki.–Uśmiechnęłasię
zadowolonazsiebieizmrużyłaoczy,apotemodbiegła,
pozwalając,żebydziękiskrzydłomjejłagodnepodskoki
zmieniłysięwdługiesusy.
–Trochęcizazdrości–szepnąłPaprot.–Jesteśtaka
świetlista.
Kendraspojrzałanaswojedłonie.Wydawałyjejsię
zupełnienormalne.Odkądstałasięwróżkokrewna,
niektóremagiczneistotykomentowałyjejblask.Ona
samanigdygoniezauważała.