Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Przynajmniejsiędomnieodezwała–powiedziała
doPaprotaKendra.Innewróżkinawetnieraczyłynanią
spojrzeć.
–Tinorimawięcejpewnościsiebieniżwiększość
wróżek.Wiesz,jakieonebywają.Toichwyjątkowa
kraina.Jesteśpierwszymczłowiekiem,którytutajtrafił.
ZabiłaśKrólaDemonów.Świeciszjaśniejniżkażdaznich.
Zazdrośćmurowana.
MałewróżkiwBaśnioborzezaczęłybyćdlaniejmilsze,
odkądKendrastałasięwróżkokrewna.Pewniezewzględu
naznacznąróżnicęwielkościłatwiejimbyłoniewidzieć
wniejrywalki.
–Tędy–powiedziałPaprot,prowadzącdziewczynę
wkierunkumostuzbudowanegozgładkich,
zaokrąglonychkamieniwkilkuodcieniachbłękitu.
Kendraminęłapachnącykwiatwielkościbeczkiikrzew
błyskającybezlikiemlśniącychpereł.Wońwpowietrzu
byłatakgęsta,żeprawiemożnająbyłosmakować.
–Wygląda,jakbyściejużwszystkoskończyli
–stwierdziładziewczyna.
–Taokolicajestbardziejdopracowananiżinne
–przyznałPaprot.–Aleziemiprzydałobysięwięcej
kształtuicharakteru.Trochędużychdrzewwiele
byzmieniło.Pradawnychgajówalbodojrzałychpuszcz.
Noinaraziemałotubudowli.Trawęikwiatyprędkosię
tworzy.
–Toprawdziwyraj.
Paprotpuściłoko.
–Uwierz,żewprzyszłościbędzierobiłdużowiększe
wrażenie.
Gdyprzechodziliprzezmost,przednimiwylądowało
dwóchastrydów,krzepkichmężczyznozłotych,
pierzastychskrzydłach.Zdjęlipozłacanehełmywykute
napodobieństwosowichgłówiniskosięukłonili.
–Wyglądaszznajomo–powiedziałaKendradojednego
znich.
–JestemDenwin–odparłastryda.–AtoPeredor.Obaj
braliśmyudziałwbitwieoZzyzx.
–KrólewiczuPaprocie–odezwałsięPeredor–Jubaya