Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
witającsięzmężczyznami,kątemokadostrzegłrąbek
żałobnejspódnicyzbliżającejsiędonichbezszelestnie.
Gdytylkozobaczyłbiałąspódnicękobiety,znówpoczuł
wzbierającąwgardleobcąsubstancję,lepkąiśliską
niczymjakiśsmar,zktórąmiałjużdoczynieniaweśnie.
Zniechęciąuniósłpowoligłowę.
Niskakobietastałaprzednimzespuszczonągłową,
przezconiemiałmożliwościprzyjrzećsięjejtwarzy.
Znajdującysięobokszwagierprzedstawiłjąjakożonę
zmarłego.
Wdowanieodezwałasięnawetsłowem.Czuł,
żegnieżdżącasięwjegogardlelepkasubstancjastajesię
corazgęstsza.Mimowszystkoukłoniłsięnieznajomej.
–Proszęprzyjąćwyrazywspółczucia.
–Dziękuję,żepanprzyszedł–wydusiłazsiebiecicho,
niemalszeptem.
Jejłamiącysięgłosgozaskoczył,wzwiązkuzczym
wciążpochylony,uniósłjedyniewzrok.Skrzyżował
spojrzeniezżonązmarłego.
Tamtensenniebyłniczymwięcejjakzwykłąiluzją.
Twarzjegożonyanitrochęnieprzypominałakobiety,
którąujrzałweśnie.
Niecospokojniejszy,przyglądałsięwdowiepodawnym
znajomym.Byłabladajakściana.Jejcerabyławręcz
sinawa,austajasne,jakbykrewcałkowicieodpłynęła
zjejtwarzy.Niedostrzegłwokółjejoczuzaczerwienienia
aniopuchlizny,którezdradzałyby,żepłakała;sprawiały
onejednakwrażeniezapadniętych,cododatkowo
podkreślałyciemne,głębokiecienie.
Doszedłdowniosku,żetakaaparycjaniejestniczym
zaskakującymwprzypadkukobiety,którawtakmłodym
wiekuniespodziewaniezostaławdową.Mimobladości
ipodkrążonychoczumożnabyłouznaćjązapiękność.
Pogrążonawsmutku,wydawałasiętakakrucha,cowręcz
wzbudziłowniminstynktopiekuńczy.