Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
awidzę,żezapomniałemcygar”.Prawagościnnościprzeważyłynad
zasadamikokieterii.„Proszęwejść,dostaniepanwszystko,czego
zechce”rzekłkamizelkarz,naktóregotwarzylekceważenieustąpiło
miejscaradości.Drzwizakładuzamknęłysięijużniczegoniemogłem
usłyszeć.Straciłemzoczutrzmiela,niewiedziałem,czyjestowadem,
któregotrzebaorchidei,leczniewątpiłemjuż,żerzadkiowad
iuwięzionykwiatmogąsięwcudownysposóbpołączyć,podczasgdy
pandeCharlus(zwykłeporównanieodnoszącesiędowszelkich
zrządzeńopatrzności,dalekieodnaukowejpretensji,byprawabotaniki
zestawiaćztym,cobardzoniezręcznienazywasięczasem
homoseksualnością),któryodlatprzychodziłdotegodomu
wgodzinach,gdyJupienaniebyło,zracjiniedomaganiapani
deVilleparisisspotkałkamizelkarza,awrazznimszczęście,jakim
panówpokrojubaronaobdarzająmężczyźni,jakzobaczymy,niekiedy
nawetdużomłodsiipiękniejsiodJupiena,stworzenipoto,abytacy
panowiezaznalinatympadoleniecorozkoszy:tomężczyźni
znajdującyupodobaniewstarszychpanach.
To,copowiedziałem,miałemzresztąpojąćdopierokilkaminut
późniejrzeczywistośćpozostajeniewidzialnatakdługo,jakiś
wypadekpozbawitejwłasności.Wkażdymraziebyłembardzo
niepocieszony,żeniesłyszęjużrozmowyekskamizelkarzazbaronem.
Dostrzegłemwtedysklepdowynajęcia,oddzielonyodkramuJupiena
jedyniecienkimprzepierzeniem.Abydoniegodotrzeć,musiałemtylko
wrócićnagórędonaszegomieszkania,pójśćdokuchni,zejść
schodamidlasłużbydopiwnicy,przejśćniącałąszerokośćdziedzińca
idoszedłszydopomieszczenia,wktórymstolarzjeszczekilka
miesięcywcześniejprzechowywałboazerie,awktórymJupienmiał
zamiartrzymaćwęgiel,wejśćpostopniachprowadzącychdownętrza
sklepu.Całądrogęprzeszedł-bymwukryciu,przeznikogo
niewidziany.Tobyłaostrożniejszawersja.Zamiastwłaśniewybrać,
poszedłemwzdłużmurówiokrążyłemdziedziniec,starającsię,aby