Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział2
Zepsutazabawka
Victor
Z
plecakainiemalodrazuskierowałemsięwstronę
apakowałempojemnikześniadaniemdlaGracedojej
sypialni.Ściągnąłemzwieszakakoszulę,anastępnie
włożyłemjąnasiebieizapinającguziki,zerknąłem
naswojeodbiciewlustrze.
Zasinieniapodoczamiizmęczonywzroktylko
przypominałymiotym,jakźleostatniosypiałem.Każdej
nocycieszyłemsię,żeudajemisięzasnąćchoćby
naczterygodziny.Przezostatniemiesiącemiałemztym
ogromneproblemy,więcnawettakmałailośćsnu
znaczyładlamnienaprawdędużo.
Naszczęścieniemiałemnadziśzbytwieleplanów.
Najpierwmusiałemzawieźćmłodądoszkoły,potem
wstąpićdostudia,żebywypełnićpapierkowąrobotę,
apowszystkimwyskoczyćnalunchzVanessą.
Przyjaciółkajużtyleczasunamawiałamnienawyjście
donowootwartejwłoskiejrestauracji,żeniemiałem
sercajejdłużejodmawiać.
Podwinąłemdelikatnierękawykoszuli,przeczesałem
palcamiwłosyikiedyuznałem,żelepiejitakjużnie
będzie,wyszedłemzpowrotemnakorytarz.
–Grace!–rzuciłemgłośno,stająctużobokdrzwi
łazienki.–Jesteśgotowa?
–Nie.
–Awiesz,żespóźniszsiędoszkoły,jeżeliprzedłużysz
siedzenietamokolejnedziesięćminut?