Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sposób?
–Niemampojęcia,wujku.Onewszystkiepsująsiętak
szybko.–Wzruszyłaramionami,patrzącnamnieswoimi
dużymi,zielonymioczami.
–Niemożeszichtakbezprzerwypsuć,Grace.Musisz
szanowaćprezenty,któredostajesz.–Pokręciłemgłową
zwestchnieniem.Odbiłemsięodfutrynyipodszedłem
dosiostrzenicy,poczymzłapałemjądłońmiwpasie.
–Zeskakujstąd,musimyjużjechać.
–Naprawięjąpopowrociedodomu–mruknęłapod
nosemnadąsana,odkładajączabawkęnabok.
–Pomożeszmi?
–Zobaczę,codasięzrobić–zapewniłemipuściłem
doniejoko.
–Kochamcięmocno!
–Jateżciękocham,alenielicznato,żeprzekupisz
mniejednymuśmiechemisłodkimspojrzeniem
–zaznaczyłemdobitnie.–Zmykajsięprzebrać.
Zachichotałauroczoijateżniepotrafiłemdłużej
zachowaćpowagi.
Prawdabyłataka,żetasmarkulajednymuśmiechem
potrafiłazmiękczyćmojeserceniczymgąbkę.Pozatym,
kiedytorobiła,strasznieprzypominałamiSam.
WyszliśmyzłazienkiiGracepodreptaładoswojego
pokojubezzbędnegogadania,apochwiliwróciłajuż
wnowymsweterkuizplecakiemwdłoniach.Jawtym
czasiedopiłemwpośpiechukawęizapakowałemlaptop
dotorby.
–Gotowa?
–Tak!–Dziewczynkapokiwałaenergiczniegłową.
–Toidziemy.
Otworzyłemdrzwiiprzepuściłemmałąprzodem.Raz
jeszczezerknąłem,czyniezostawiłemwmieszkaniu
zapalonegoświatła,anastępnieprzekręciłemzameki
właśniewtedymojespojrzeniezatrzymałosię
nabreloczkuprzyczepionymdopękukluczy.
Jabłkoniezmiennieprzynichtkwiłoianiprzezchwilęnie
pomyślałemotym,żebysięgostamtądpozbyć.Było
bolesnym,aleprzyjemnymwspomnieniem