Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
odziewczynie,októrejmusiałemwreszciezapomnieć.
Nawetniezdawałemsobiesprawy,żezapatrzyłemsię
wbreloczekażtakmocnoizdecydowaniezbytdługo.
–WujkuVictorze?–Poczułemdelikatneszarpnięcie
zadółkoszuli,bypochwiliusłyszećcichepytaniemałej
Grace.–Mówiłeś,żemusimysięspieszyć,dlaczegoteraz
stoiszwmiejscu?
–Już…–odparłemznadalzaciśniętymgardłem.–Już
idziemy.
Otrząsnąłemsięzzamyślenia,odwróciłemizłapałem
dziewczynkęzarękę.
Apotembezsłowazeszliśmynadół.
***
Trzygodzinypóźniejmiałemzasobąpapierkowąrobotę,
rozmowęzeswoimitancerzamiidwapodwójneespresso,
poktórychmojesercezaczęłożyćwłasnymżyciem.
Corazczęściejłapałemsięnatym,żebezkawynie
potrafiłemnormalniefunkcjonować.Chociażzapewnebył
totylkoefektplacebo.Icóż,placeboczyteżnie–ważne,
żecałkiemsmaczne.
SiedzieliśmyzVanessąwrestauracjiiwprzerwach
pomiędzyrozmowąajedzeniemmakaronuspoglądałem
naekranlaptopa,któryułożyłemnastole.Myślałem,
żemammałosprawdozałatwienia,alewtedyokazało
się,żeniewysłałemdourzędukilkuważnychrozliczeń
imusiałemzająćsiętymwłaśniepodczaslunchu.
Właściwienietylemusiałem,ilechciałem.Imbardziej
zajmowałemczymśmyśliiczas,tymbyłomilepiej.
–Całkiemdobrymajątutajtenmakaron.–Vanessa
zawszelkącenępróbowałazwrócićnasiebiemoją
uwagę.–Alecotytammożeszwiedzieć,skoroztego,
cowidzę,zjadłeśraptemkilkakęsów.–Pochyliłasię
doprzoduizerknęładomojegotalerza.–Dobra,cofam
to.Gównowielkiezjadłeś,aniekilkakęsów.
–Mhm,jestcałkiemznośny–odpowiedziałem
odniechcenia,nieustanniewpatrującsięwmonitor.
–Tymniewogólesłuchasz?
PotychsłowachVanessaodłożyławidelecnabok