Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wypiekająporannychlebdladuszymotłochu.Dymiące,
cuchnącesłowa.Onipierwsitejnocyzadrżeli.
Znieprzebranychzapasówołowianychmikrobów-
czcionek,wktórychhistoriaświatależyrozbitanaatomy,
naglezecerzywydobylipięćliter.Każdaztychpięciuliter
zosobnanicnieznaczy,razem–tworząchemicznyznak
nieszczęścia.Podczasskładaniajednemuzzecerów
zatrzęsłasięręka.Potem–namoment–zachwiałmusię
rozum.Agdypochwiliodzyskałzmąconąświadomość
–przetarłoczyizrozumiał,żezłożyłsłowobezsensu:
wofna.Zżalemwydłubałliteręficisnąłzpowrotem
doszuflady,wktórejspoczywałysetkibratnichliter:
f.Zuczuciemwinyobłąkanymipalcamiwydobył
właściwączcionkęidałświadectwoprawdzie,wktórąnie
wierzył.Potemumyłręce.
Składwypadłkrzywoitakposzedłnamaszynę.
Strasznesłowowyszłospodprasywświat,wlokąc
zasobączarny,żałobnytrenrozpaćkanejnaczcionkach
mazi.
Nagleczeladnicywpiekarniach,ugniatającyciasto
nadługichstolnicach–przestalipracować.Przerywają
robotę.Nożamizgarniajązpalcówciągliweresztkiciasta
iwybiegająnaulicę.
Naglestanęłytramwajewnajruchliwszychpunktach
miasta.Iskryzielonegoogniasyknęływgórnych
przewodachjakprzykrótkimspięciu.Prądprzeszedł
nerwamipasażerów,konduktorówimotorowych.Nie
wytrzymalinawetdonajbliższegoprzystanku.Wysiedli
wśrodkudrogiirzucilisięnagazety.Pierwszyraz
zauważyli,żeliterysączarne.
NaglepanM.RosenzweigzDrohobycza,główny
akcjonariusztowarzystwaAnglo-RosenzweigOil
Company,którywprzejeździedoWenecji,wjednym
zluksusowychhoteli,zaczynałwłaśniespędzaćpierwszą
nocswejpoślubnejpodróży–wstałzłóżka,ubrałsięjak
bądźibezkołnierzykazbiegłczymprędzejdohallu
ponadzwyczajnewydanie„NeuesWienerJournal”.
Nawetparykochanków,przytulonenaławkach
miejskichogrodówlubodurzonesobąwzaroślach